Wszystko gotowe? Uwaga! Zaczynamy!
Z wesołą piosenką, z muzyką i tańcem,
Z gwiazdą i turoniem idą przebierańce.
Jednak nietypowo, bo na początku są życzenia dla młodych, starych, gospodyń, dzieci i
wszystkich obecnych. Kolędnicy życzą pomyślności na Nowy Rok, zdrowia i tego, aby wszystkie
dzieci miały pociechę z dorosłych!
Tak rozpoczyna się przedstawienie jasełkowe przygotowane na podstawie tekstów Wandy
Chotomskiej wyreżyserowane przez p. Teresę Tymosiewicz - Muszel. W prologu na scenie tańczy
i śpiewa dwudziestka młodych aktorów. Ci są wyjątkowo mali – z przedszkola i początkowych
klas szkoły podstawowej. Choć na scenie stoją pierwszy raz, nie widać na ich twarzach ani
śladu tremy, jakiegokolwiek skrępowania. Mimo że występują w swoim pierwszym przedstawieniu,
nie mają większych trudności z wyraźną artykulacją – ich głos dochodzi nawet do ostatniego
rzędu.
Niech się te życzenia spełnią wszystkim wszędzie,
Tego wam życzymy dzisiaj po kolędzie!
Z tymi słowami dzieciaki wybiegają ze sceny, aby ustąpić miejsca starszym kolegom.
Teraz już nie będzie tak wesoło. Za chwilę zobaczymy Maryję i Józefa, którzy błąkają
się po Betlejem, nie mogąc znaleźć schronienia na noc. Proszą ludzi o pomoc. Słyszą jednak
same odmowne odpowiedzi:
Tu nie zajazd, nie gospoda,
Idźcie stąd, bo czasu szkoda.
Przyjazną duszę znajdują jednak w babci, która ofiaruje im ciepły kąt:
Dam wam schronienie w tę noc grudniową,
Mam tu stajenkę, jest dach nad głową.
Wszystkim spada kamień z serca (można go nawet zobaczyć). Humor poprawia im się
jeszcze bardziej kiedy widzą wchodzącą na scenę babcię w bardzo grubych okularach. To
tylko mała dziewczynka, a jej przebranie przeistacza ją w sześćdziesięcioletnią kobietę.
Ale spójrzmy, co będzie dalej. Gwiazdorzy zapraszają nas tym razem na górską halę. Jesteśmy
świadkami rozmowy pasterzy: Kuby – wielbiciela ptaszków, Walka – wielkiego żarłoka, który
chce z drewna wystrugać kiełbasę – i innych. Pojawiają się nawet dziewczyny- góralki, które
porywają chłopaków do tańca.
Aby zrobić miejsce, trzeba trochę przesunąć ognisko… przesunąć palące się ognisko?
Jak to możliwe? Spokojnie, to przecież tylko teatr! Zabawa przy góralskiej muzyce jest
przednia, ale nie trwa zbyt długo. Przychodzi baca i rozgania towarzystwo, zachęcając je
do spania. I wtedy przychodzą aniołki – szkoda, że aniołkami są tylko na scenie! Budzą
pasterzy oznajmiając im Dobrą Nowinę. Duży anioł w niebieskiej peruce śpiewa kolędę.
Przeżywamy ostatnie chwile błogiego spokoju. Nikt nie spodziewa się bowiem, że za chwilę na
scenie pojawi się wielki wróg nowego Króla…
Trzecia scena będzie troszeczkę nerwowa Herod w niej wystąpi oraz Herodowa.
Herod okazuje się tyranem, który bez przerwy kłóci się z żoną, wszędzie węszy zdradę i
krwawo rozprawia się z dworzanami. Wyrok śmierci wydaje również na wszystkie małe dzieci.
Ale przychodzi kolej również na niego:
No, a teraz ze mną pomów.
Za twe grzechy, za twe zbytki
Choć do piekła, boś ty brzydki!
- mówi Śmierć do króla. Jej widok sprawia, że dreszcz wstrząsa nawet tymi, którzy nie
mają nic na sumieniu. Wielką rolę odgrywa też przyciemnione światło. Jakieś dziecko na
widowni zaczyna płakać i ucieka do mamy. Ale nie ma się czego bać! Śmierć przecież ma za
zadanie uśmiercić tylko Heroda i jego dworzan. Za chwilę stanie się zwykłą dziewczynką z
pobliskiej podstawówki, a w scenie finałowej złapie się ze swoją ofiarą za rękę we
wspólnym ukłonie. Ale nie uprzedzajmy faktów.
No to mamy z głowy Heroda i czarta.
Trzy odsłony były – zaraz będzie czwarta
Za kurtyną słychać mały szum, który na szczęście zagłusza kolęda “Uciekali, uciekali” z
musicalu “Metro” Należy wynieść tron królewski, stół, a na scenie postawić żłóbek z
dzieciątkiem. Wchodzi Maryja, Józef i aniołki. Kurtyna się podnosi.
W tej czwartej odsłoniewielka radość będzie.
Wszyscy do stajenki przyjdą po kolędzie.
Rzeczywiście na scenie pojawia się coraz więcej osób: pasterze, góralki, trzej królowie,
górnik, rolnik, uczniowie, dzieci teatralne. Przy akompaniamencie pięknej kolędy powstańczej
śpiewanej na melodię “Serca w plecaku” do stajenki maszeruje żołnierz z okresu Powstania
Warszawskiego. Wszyscy przybyli kłaniają się Nowonarodzonemu, składają dary, a niektórzy
śpiewają kolędy. Słychać nawet głos Papieża w kolędzie “Oj, maluśki, maluśki” i w pieśni
“Abba Pater”… ale to niestety tylko kaseta magnetofonowa.
Teraz uszczęśliwiony widz zobaczy, ilu aktorów może pomieścić nasza scena. Gdy na finał
wszedł tam jeszcze Herod z żoną, dworzanie, diabły i… UWAGA!… Śmierć, można było ujrzeć
blisko sześćdziesiątkę dzieciaków: od przedszkola do drugiej klasy gimnazjum – wszystkie
z takim samym zapałem do występowania, choć może trochę mniejszym do pracy. A ta jest
niestety konieczna do odnoszenia jakichkolwiek sukcesów. Za sukces można uznać zdobycie
wiernej publiczości. Należy bowiem zaznaczyć, że na każdym z pięciu przedstawień sala była
przepełniona gośćmi i to nie tylko rodzicami czy dalszymi rodzinami dzieci, ale również
licznymi parafianami, czy byłymi członkami teatru, a także coraz większą grupa sympatyków
naszego teatru, którzy nie zważając na mrozy przybyli z odległych dzielnic Warszawy i
jej okolic.
Jeszcze tylko ukłony, głośne oklaski publiczności, podziękowania pani reżyser dla gości za
liczne przybycie i kurtyna opada… aż do następnej premiery. Publiczność wrzuca do kapelusza
symboliczną złotówkę, wpisuje się do pamiątkowej kroniki, wychodzi z sali… ale wiemy, że
wróci tu za parę tygodni. Wtedy będziemy uroczyście świętować pięciolecie Teatru “RAJ”.
Agata Hulak
uczennica kl. III XIV L.O. im. St. Staszica
najstarsza uczestniczka Teatru “RAJ”
Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej