P jak Pyrkosz
"Strasznie się cieszę, że tak liczny klub fanów jest na Pradze" - tymi słowami Witold Pyrkosz powitał publiczność, która 18 stycznia szczelnie wypełniła salę koncertową Domu Kultury "Praga". Bohater "Wieczoru z gwiazdą" przyjechał tu prosto z planu zdjęciowego serialu "M jak miłość", czyli z Piasków pod Konstancinem.
Na tle swoich portretów z wielkich ról, posadowiony na niezbyt reprezentacyjnym tronie, pan Witold odpowiadał na pytania Jerzego Woźniaka. Najtrudniejsze było pierwsze, o datę urodzenia. "22 grudnia tysiąc dziewięćset któregoś roku, w Krasnymstawie". Za namową babci, która chciała, by poszedł do wojska o rok później, w aktach zapisano: "1 stycznia tysiąc dziewięćset któregoś roku, we Lwowie". Za to "oszustwo", na emeryturę przeszedł rok później.
Czy to prawda, że aktorem został z lenistwa? "To prawda. Nie chciałem się uczyć. Próbowałem, nie wychodziło." Uczył się w liceum spółdzielczym i rybackim, maturę zdał w gospodarczym. Nie lubił matematyki, chemii, fizyki ani łaciny. Zrezygnował ze studiowania w Wyższej Szkole Ekonomicznej, gdzie złożył już dokumenty.Za namową kolegów trafił do krakowskiej Szkoły Teatralnej. Na IV roku otrzymał stypendium artystyczne, 480 zł. Mógł jeździć taksówką na partyjkę pokera. Kolegę z roku, Bogusza Bilewskiego, z którym spotkał się na planie "Janosika", wspomina z westchnieniem: "Szkoda, że nikt nie napisał drugiego scenariusza dla takiego duetu: gruby-chudy, wysoki-niski."
Szkołę Teatralną ukończył w 1954 roku, pracę rozpoczął w teatrze w Kaliszu. Dzięki Zbigniewowi Cybulskiemu przeniósł się do teatru w Nowej Hucie, który objęli: Krystyna Skuszanka i Jerzy Krasowski. W "Księżniczce Turandot" zagrał jedyną w swej karierze rolę amanta. "Robiono mi loczki, malowano, przyklejano wąsy". Po godzinie charakteryzacji wyglądałem jak amorek". Od dziewczyn, które go rozpoznały, gdy wracał po spektaklu, usłyszał jednak "jaki on brzydki!". Potem już amantów nie grywał.
Do Wrocławia przeniósł się z zamiarem spędzenia tu dwóch lat; przeżył dwanaście. Zagrał tu wiele ról, min. Łatkę w "Dożywociu" i Cześnika w "Zemście" Fredry. Tę ostatnia rolę wspomina z rozrzewnieniem i sentymentem. Na premierze prasowej, w ostatniej scenie stąpnął tak nieszczęśliwie, że pękła mu kość śródstopia. Natychmiast założono gips, dając zakaz chodzenia przez dwa tygodnie. Na spektakl czekało jednak całe województwo, więc o kulach, w bucie do kolan grał swą rolę. Inscenizacja przeciwstawiała się tradycyjnemu ujęciu "Zemsty" - ku pokrzepieniu serc. Tu dwaj Polacy, z czeredą poddanych, żarli się właściwie o nic.
We Wrocławiu pan Witold ożenił się po raz drugi. Żona otworzyła jedną z pierwszych prywatnych kawiarni "U Dreptaków". Co dwa tygodnie nawiedzały ją kontrole, wreszcie dostała wielki domiar za ... domniemany zysk. Państwo Pyrkoszowie skorzystali więc z zachęty Augusta Kowalczyka i przenieśli się do Warszawy. Zaangażowany przez Andrzeja Marczewskiego do "Rozmaitości" pan Witold zagrał m.in. pana Dulskiego u boku Hanki Bielickiej. Występował w Teatrze Narodowym, potem w Teatrze na Woli. "Jestem szczęśliwym emerytem, który pracuje tylko tam, gdzie go poproszą".
Opowieść o rolach filmowych Witold Pyrkosz zaczyna od pytania: "Kto mnie widział w "Eroice"?" Sam daje odpowiedź: "Nikt nie mógł mnie widzieć. Jestem w obsadzie, ale ta sekwencja została wycięta". Ma na swoim koncie ponad 100 filmów. "Bywało różnie" - wspomina. Za swą najwspanialszą rolę uważa tę, którą zagrał w filmie Antoniego Krauzego "Meda" - pijaczka, czarny charakter.
Jest jedynym polskim aktorem, który zagrał 4 duże role w polskich serialach "Czterej pancerni i pies". "Janosik", "Alternatywy 4" i "M jak miłość" Ten ostatni serial ogląda ponad 11 milionów Polaków. Wykonawca roli Lucjana Mostowiaka nie ma już na to czasu ani ochoty Do pierwszego serialu, który też miał ogromną popularność, pan Witold nawiązał, przypominając dialog:
Gustlik (Franciszek Pieczka): "Pyrkosz, pyrkosz, a jednak nie jedziesz!" (zgasł silnik czołgu). Kpr. Wichura (W.Pyrkosz) " Nie jadę , bo mi pieczka zgasła".
Na pytanie, czy aktorstwo traktuje jak rzemiosło, pan Witold odpowiada zdecydowanie: "Tak". Niektórzy mówią, że to powołanie, misja. Jego zdaniem, jest to po prostu zawód. Czy aktorstwo zmieniło się przez minione 50 lat? "Zdarto tajemnicę z tego zawodu (jak z kapłaństwa). Okazuje się, że aktorzy to normalni ludzie.".
Czy w rodzinie ktoś poszedł w jego ślady? Teatrem zaczęła się interesować wnuczka Karolina, ale tę pasję zastąpiła miłość do koni.
"Kocham Warszawę, ale wolę mieszkać na wsi" - wyznał bohater "Wieczoru z gwiazdą". Piętnaście lat temu, dzięki żonie, zbudował dom . Ma psy i koty, lubi karmić zwierzęta.
W Piasecznie już drugą kadencję jest radnym powiatowym. O tej roli mówi z uśmiechem: "Wykonałem wszystko, co obiecałem. Mówiłem: nic Państwu nie obiecuję. Nic się nie udało. Budżet na kulturę jest większy, starczy na orkiestrę".
Ta wypowiedź i cytowane wcześniej mogą posłużyć do stworzenia portretu Witolda Pyrkosza nie tylko jako aktora. Wnioski można także wyciągnąć z próbki pisma - dedykacji dla Czytelników NGP.
K.
Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej
|