Ewa Leniewska, dr nauk ekonomicznych, wieloletni pracownik naukowy oraz nauczyciel w 1991 r., wkrótce po odrodzeniu samorządu, zdecydowała się podjąć wyzwanie: przyjęła propozycję objęcia funkcji naczelnika Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu w ówczesnej dzielnicy-gminie Praga Północ, w której skład wchodziły wtedy obecne dzielnice Praga Północ, Białołęka i Targówek. Obecnie jest naczelnikiem Wydziału Kultury na Targówku.

Czego Jaś się nie nauczy...


tego Jan nie będzie umiał – mówi Ewa Leniewska. I dlatego, od początku, wszystkie działania w większym lub mniejszym podtekście miały nauczyć dzieci – od najmłodszych, przedszkolnych – do korzystania z kultury, miały w nich wyrobić tę potrzebę. Wiadomo, że zawsze jest grupa rodziców, którzy zawiozą dzieci na koncert do Filharmonii czy do Teatru Wielkiego, którzy sami dużo czytają i te nawyki wpoją. Ale jest - sądzę, że znacznie większa – grupa tych, którzy z różnych względów, czy to braku czasu, czy środków, czy wręcz nawyków tego po prostu nie zrobią.

Oczywiście, nie można generalizować, ale z dużą odpowiedzialnością powiem, że te dzieciaki, które nauczyły się korzystać z szeroko rozumianej kultury, nie spędzają potem czasu na klatkach schodowych, siejąc postrach wśród mieszkańców...

Trzeba jednak wrócić do początków samorządu. Gdy Praga Północ funkcjonowała jeszcze jako jedna wielka dzielnica-gmina, obszar był większy, ale pieniędzy mniej. Istniały wówczas tzw. dotacje na upowszechnianie kultury, a także wskaźniki, które zalecały, by na określoną liczbę mieszkańców inwestorzy mieszkaniowi budowali kluby, domy kultury, świetlice, szkoły i przedszkola. W sumie najlepiej wyszedł na tym Targówek: tu były dwa domy kultury (powstałe jeszcze w latach 50. i 60. po części w czynach społecznych), z racji budowy blokowisk powstał duży spółdzielczy dom kultury “Lira” przy ulicy Łojewskiej, a także mniejsze świetlice osiedlowe. Było też dużo bibliotek. Po podziale w 1994 r. okazało się, że większość tych placówek pozostała w granicach Targówka, który wtedy został gminą. W Białołęce np. nie było żadnego domu kultury i było tylko 5 bibliotek!

Nowy samorząd, którego częścią stała się gmina Targówek – otrzymał rozległe zadania w sferze oświaty, kultury i sportu i niewiele środków na realizację tych zadań. Realizacją tych zadań zajmował się wówczas jeden wydział, co miało swoje dobre strony. Zresztą sądzę, że procentuje dotychczas powstała wówczas “unia personalna”, którą stworzyłam jako naczelnik. Po prostu kontakty ze wszystkimi placówkami były dobre, często wręcz przyjacielskie.

Jeśli ma się dużo pieniędzy, to organizacja imprez kulturalnych nie jest żadnym problemem – po prostu się je kupuje. Gorzej – tak jak było w przypadku ówczesnego Targówka – gdy pieniędzy było mało. Tu elementem pozytywnym stało się to, że nie tylko samorząd się zmieniał: zmieniała się także sytuacja artystów, zwłaszcza teatralnych. Obniżono np. dotacje dla teatrów i część twórców chętnie podejmowała dodatkowe zajęcia, co spowodowało, że łatwiej było ich pozyskać do współpracy.

Dlatego zaczęliśmy od przyjęcia strategii przyzwyczajania ludzi do korzystania z dóbr kultury – takich, jakie były do dyspozycji, jako że samo narzekanie na brak pieniędzy sprawy nie załatwiało. Już sam fakt, że Targówek jest częścią Warszawy powoduje, że mieszkańcy mogą bez żadnych przeszkód korzystać z bogatej oferty kulturalnej (filharmonia, teatry, kina). Naszym zadaniem jest pobudzenie świadomości potrzeby czerpania z dóbr kultury – takich jak kino (mamy przecież Świt, który jest jedynym w stolicy kinem finansowanym przez samorząd), teatru, korzystania z bibliotek. Trzeba jeszcze mocno podkreślić, że choć do niedawna bardzo mało było płatnych dla nauczycieli godzin zajęć pozalekcyjnych, to i tak wiele szkół rozmaitą działalność kulturalną prowadzi na własną rękę, bez żadnych dodatkowych zachęt. Ot, chociażby konkursy recytatorskie, zajęcia muzyki i śpiewu. Świetne rzeczy w tej dziedzinie robiły na przykład szkoła numer 42 z ulicy Balkonowej, szkoła nr 277 z Suwalskiej, 275 z Hieronima. Szkoła nr 298 (ulica Krakusa) ma zespół muzyczny i chór, 308 (obecnie gimnazjum nr 5na ulicy Krasiczyńskiej) ma fantastyczną panią od muzyki – Agnieszkę Drzewską, pani Iwona Gręda prowadziła zespół teatralny i muzyczny w szkole nr 47 (ulica Olgierda) przeszła do gimnazjum nr 2 i tam, już ze starszymi dziećmi, kontynuuje swoją pracę...to tylko przykłady, nie sposób wymienić wszystkich.

Zaczęło się od imprez okolicznościowych, organizowanych przez same szkoły. Wiele z nich było tak udanych, że aż się serce kroiło, że tyle przygotowań, zaangażowania, a obejrzeć może tylko stosunkowo mała grupa. Postanowiliśmy, że te imprezy trzeba wyciągnąć na światło dzienne, pozwolić, by obejrzało je więcej osób. Już w 1992 r. powstał pomysł przygotowania przeglądu działalności artystycznej szkół. Efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania: okazało się, że w szkołach jest prowadzonych tyle form pracy artystycznej, że praktycznie nie da się tego zmieścić w jednym przeglądzie. Dlatego powstał podział na dwa konkursy: muzyczny – “Debiuty” i teatralny – “Maska”, które odbywają się już po raz dziesiąty. Miłym akcentem było nadanie konkursowi teatralnemu patrona. Został nim nieżyjący już aktor Teatru Polskiego, Piotr Grabowski – mieszkaniec Bródna. To nie tylko podniosło rangę imprezy, ale pozwoliło jej uczestnikom na osobiste poznanie aktorów, kontakt z nimi, zadawanie pytań itp. Koledzy pana Piotra Grabowskiego – aktorzy Teatru Polskiego spotykali się z nauczycielami i młodzieżą, wręczali nagrody. Przeglądy odbywały się i nadal odbywają w DK Świt, przede wszystkim ze względu na to, że jest tam duża sala widowiskowa oraz pełni poświęcenia pracownicy.

Dom Kultury Zacisze też nigdy nie pozostawał w tyle, aczkolwiek, ze względu na warunki lokalowe, można tam organizować bardziej kameralne imprezy. Tu na szczególne podkreślenie zasługuje organizowanie etapu dzielnicowego konkursu “Warszawska Syrenka” i SPOT – przeglądu teatralnego dla teatrów amatorskich całego Mazowsza.

W ciągu trzech minionych kadencji samorządu ilość pieniędzy na przedsięwzięcia kulturalne ulegała ciągłym zmianom. Gdy tylko udawało się wygospodarować trochę więcej, od razu poszerzaliśmy repertuar. I tak np. w kadencji 1994-1998 udało się wprowadzić do kalendarza imprez koncerty muzyki poważnej. Odbywają się one w kościołach – praktycznie we wszystkich, w których jest dobra akustyka oraz odpowiednie miejsce dla chóru. Najczęściej korzystamy z gościnności proboszczów parafii pw. Chrystusa Króla na Tykocińskiej, Matki Boskiej Różańcowej na Wysockiego, Marii Magdaleny na ul. Echa Leśne a także Św. Marka Ewangelisty na Zamiejskiej. Od ub. roku koncerty odbywają się także w zabytkowym kościele pw. Zmartwychwstania Pańskiego na Targówku Przemysłowym, który – przypomnę – został zbudowany jako wotum w podzięce za odzyskanie niepodległości 1918 roku. Mimo naszych początkowych niepokojów okazało się, że koncerty takiej muzyki są bardzo potrzebne. Przychodziły i przychodzą na nie tłumy ludzi, a szczególnie wzruszające są sytuacje, gdy słuchacze przychodzą potem do zakrystii, by podziękować za wspaniałe chwile...

Tradycją gminy Targówek stały się festyny, organizowane dwa razy do roku. Z reguły mieszkańców przyciągał występ jakiejś gwiazdy. Było to jednak dosyć kosztowne i dlatego już w ubiegłym roku zmieniliśmy nieco formułę: były występy m.in. zespołu tańca akrobatycznego Devil Dance, zespołu kataryniarzy, zespołów szkolnych, a na zakończenie – grała Orkiestra z Chmielnej. Efekt był wręcz zaskakujący: nie tylko wszyscy świetnie się bawili, ale nawet w takt starych przebojów trawnik zamienił się w parkiet taneczny. Dzięki niższym kosztom, więcej wydaliśmy na nagrody w rozmaitych konkursach dla publiczności. Jakoś, na szczęście, nikt nam nie miał tego za złe.

Od ponad roku mamy większy budżet na kulturę. Sądzę, że wynika to przede wszystkim ze zrównania poszczególnych dzielnic. Ale to dobrze. Oszczędnie gospodarując, bo nigdy środkami finansowymi rozpieszczany Targówek nie był, udało nam się kupić m.in. więcej nagród w konkursach dla dzieci i młodzieży. Nie ma jeszcze uchwalonego budżetu na rok bieżący, mam jednak nadzieję, że nie będzie gorzej niż w ubiegłym. Marzy mi się, by koncerty muzyki poważnej można było organizować częściej, żeby było wiadomo co, gdzie i kiedy. Z reguły te koncerty wiążą się z różnymi okolicznościowymi imprezami. Niekiedy eksperymentujemy. Taki eksperyment np. udał się w ubiegłym roku, gdy obchody rocznicy Cudu nad Wisłą (15 sierpnia) zorganizowaliśmy na tzw. wyspie w Parku Bródnowskim. Przy akompaniamencie Janusza Tylmana śpiewali: Joanna Matraszek, Jerzy Cieślawski i chór Vars Cantabile, wiersze patriotyczne recytował Wojciech Siemion. Mimo wakacji – co najbardziej nas niepokoiło – publiczność dopisała. Może w tym roku też się tam spotkamy?

Innym udanym eksperymentem był ogłoszony w roku 2000 konkurs na najlepsze wykonanie kolędy i pastorałki i na najładniejszą szopkę. W ten sposób chcieliśmy włączyć szkoły podstawowe i gimnazja w obchody jubileuszowego roku. Nie wiedzieliśmy, czy będzie to przyjęte przez szkoły chętnie, czy wręcz przeciwnie – “znów nam coś narzucają!”. Tymczasem znów okazało się to strzałem w dziesiątkę. Prawie wszystkie szkoły zgłosiły swój udział. Intencje były proste: bez względu na poglądy czy wiarę, chodziło o poznanie lub pogłębienie przepięknych przecież tradycji świątecznych. Okazało się, że choć rok jubileuszu minął, konkurs warto powtarzać. W następnym roku odbył się konkurs kolęd i dekoracji świątecznych. Zdumiewająca okazała się inwencja dzieci i – oczywiście – nauczycieli. Były np. choinki z witraży wykonane przez uczniów Szkoły Podstawowej nr 84 z ulicy Radzymińskiej, były stroiki, było całe widowisko wokół świątecznego stołu przygotowane przez młodzież z Gimnazjum nr 2.

Konkursy międzyszkolne powodują, że zacieśniają się więzi między nauczycielami, uczniami i ich rodzinami. Rodzice i dziadkowie często wspomagają nauczycieli w organizowaniu występów (stroje, transport dzieci itp.). Wszystkim, którzy biorą udział w tej wspólnej, twórczej zabawie należą się z naszej strony serdeczne podziękowania. Bez takiego powszechnego udziału i dobrej woli wszystkich uczestników nie da się tego typu działalności prowadzić. Takie konkursy wyzwalają także fantastyczną rywalizację, bez względu na wiek uczestników.

Ta rywalizacja zresztą niekiedy jest bardzo zabawna. Gdy w konkursach z udziałem przedszkolaków lub młodszych dzieci aktor zapomni swej kwestii, natychmiast podpowiada mu reszta, lub zgodnie recytują to, czego ich kolega zapomniał. Z reguły jednak nikt nikomu nie ma tego za złe, najwyżej ten, kto się “sypnął” jest zawstydzony. Gorzej, gdy rywalizacja przenosi się za kulisy. Tu czasem nawet zdarzają się nieprzyjemne sytuacje, gdy dorośli – rodzice czy dziadkowie - głośno podważają decyzje jury lub rodzaj przyznawanych nagród. Nie jest to najbardziej wychowawcze, zwłaszcza, gdy taka dyskusja odbywa się przy dzieciach. Warto o tym niekiedy pamiętać.

Faktem jest jednak, że tego rodzaju sytuacje niekiedy mają miejsce przy bardzo poważnych imprezach. I wtedy nie wiadomo, czy śmiać się, interweniować, czy płakać. Stare animozje, zwłaszcza polityczne, nie przemijają ani z upływem czasu, ani z wiekiem osób uczestniczących. Tradycją jest, że w wielu uroczystościach rocznicowych uczestniczą kombatanci. To oni właśnie, ze swoimi sztandarami, uświetniają obchody takich rocznic, jak wybuchu Powstania Warszawskiego czy wybuchu wojny. W uroczystościach tych zazwyczaj uczestniczą doskonale z nami współpracujący harcerze z hufca Praga Północ (zresztą z siedzibą na Targówku), a także młodzież szkolna. Żenujące są wówczas sytuacje, gdy kombatanci, walczący ongiś w różnych ugrupowaniach, niezadowoleni np. z kolejności, zabierają pod pachę sztandar i opuszczają uroczystość.... Na szczęście takie przypadki zdarzają się stosunkowo rzadko.

W konkursie na wykonanie kolędy w kategorii klasy IV-VI - I miejsce zdobyła Szkoła Podstawowa nr 298 - opiekun Monika Stosio

Notowała Ewa Tucholska





Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej

14700