Fort Śliwickiego był częścią wielkiego rosyjskiego systemu fortyfikacji zwanego Twierdzą Warszawa. Powstanie tego przedsięwzięcia można wytłumaczyć tylko w powiązaniu z polityką europejską drugiej połowy XIX wieku. Wówczas głównymi aktorami na scenie politycznej były rywalizujące ze sobą Rosja i Prusy. Pod względem militarnym granicą pomiędzy tymi supermocarstwami była linia rzek Wisły i Narwi. Ufortyfikowanie tej linii miało więc dla Rosji podstawowe znaczenie.
W okresie poprzedzającym budowę umocnień Twierdzy Warszawa istniały wokół miasta tzw. wały Lubomirskiego. Pod względem wojskowym miały one znaczenie wyłącznie symboliczne, ale utrzymywano je, gdyż wytyczały granice miasta, a tym samym były pomocne w kontroli przepływu ludzi i towarów. Potrzebne jednak były lepsze umocnienia. W 1862 r. utworzony został Warszawski Okręg Wojenny, a w 1887 r. powstał Warszawski Rejon Forteczny, do którego obrony powołano specjalny, czterodywizyjny korpus polowy. Największym zwolennikiem przekształcenia Warszawy w potężną twierdzę był mianowany w 1883 r. na dowódcę Warszawskiego Okręgu Wojennego gen. Josif Hurko (1828-1901), pełniący w latach 1883-1894 funkcję generała-gubernatora warszawskiego.
Projekt Twierdzy Warszawa zakładał zbudowanie kilku pierścieni umocnień wokół Cytadeli Warszawskiej jako punktu centralnego. Najbardziej oddalone od tego centrum były dwa forty z linii fortecznej Warszawa-Zegrze. Dalej następowały: pierwszy (zewnętrzny) pierścień umocnień, drugi (wewnętrzny) pierścień umocnień, trzeci pierścień obrony twierdzy, czyli pierścień fortów Cytadeli Warszawskiej i wreszcie sama Cytadela jako jądro twierdzy.
Fort Śliwickiego należał do trzeciego pierścienia obrony twierdzy, czyli do pierścienia fortów Cytadeli Warszawskiej. Usytuowany dokładnie naprzeciwko, po drugiej stronie Wisły, był praskim przedmościem Cytadeli. Istnieje nawet legenda, że łączy go z Cytadelą tajemne przejście pod korytem rzeki.
Fort na Golędzinowie wzniesiono w latach 1835-36 według projektu ppłk Zadlica, a później wielokrotnie przebudowywano i modernizowano. Był to rodzaj dużej, bo liczącej 53,38 ha lunety w kształcie trójkąta zwróconego podstawą w stronę Wisły a wierzchołkiem w kierunku wschodnim. Otoczony był rowem wypełnionym wodą, z murowaną przeciwskarpą.
Nazwa fortu pochodziła od nazwiska polskiego kapitana wojsk inżynieryjnych w służbie carskiej, który odznaczył się walcząc przeciwko Polakom w Powstaniu Listopadowym 1830-1831 r. Ciężko ranny w walkach, został wysłany na leczenie do Paryża, gdzie wkrótce zmarł. Jego zwłoki sprowadzono do Warszawy i pochowano z honorami w 1835 r. na terenie fortu. W 1837 r. na grobie Śliwickiego postawiono okazały żeliwny pomnik, który przetrwał do odzyskania niepodległości w 1918 r.
W latach 1835-1836 w forcie mieścił się punkt zborny wysyłki więźniów na Sybir. Przez długie lata w promieniu kilku kilometrów od fortu obowiązywał zakaz wznoszenia murowanych domów, które utrudniałyby obronę. Dlatego zwarta zabudowa Starej Pragi kończy się na ulicy 11 Listopada. Fort nie podlegał decyzji o kasacji z 31 stycznia 1909 r., więc przetrwał do czasów II Rzeczypospolitej. W 1921 r. otrzymał imię gen. Jakuba Jasińskiego, bohatera Powstania Kościuszkowskiego, poległego 4 listopada 1794 r. w czasie tzw. rzezi Pragi. Nie mniej jednak, tradycyjnie nadal używa się starej nazwy - Fort Śliwickiego.
W okresie II Rzeczypospolitej w forcie ulokowane zostały jednostki specjalne policji. Po II wojnie światowej tradycja ta została zachowana - był to zawsze teren policyjny. Przez wiele lat w murach fortu stacjonowały formacje ZOMO. To stąd "chłopcy z Golędzinowa" wyruszali na akcje przeciw demonstrantom. W latach 90. teren oddano miastu. Obecnie policja stara się go odzyskać.
Budynki forteczne dotrwały do naszych czasów w różnym stanie - mówi oprowadzający mnie po Forcie Śliwickiego zarządca tego terenu. Są to trzy działobitnie, czyli stanowiska dział, południowa, północna i czołowa, oraz budynek koszar. W dobrze zachowanym rozległym koszarowcu, zbudowanym w kształcie lekko rozwartej litery L stacjonowała kiedyś konnica carska, która rozpędzała patriotyczne manifestacje w Warszawie. W latach 90. również były tu stajnie, ponieważ miał tu swoją siedzibę pododdział konny Komendy Stołecznej Policji. Pododdział został rozwiązany w 2002/2003 r. a konie rozdysponowane na komendy powiatowe.
Działobitnia południowa stoi na terenie nowego osiedla. Sześć ośmiopiętrowych, żółto-niebieskich bloków mieszkalnych dla policjantów otacza zabytkowy, pusty budynek. Widać, że nikt się nim nie interesuje. Tylko umieszczona na ścianie tablica pamiątkowa informuje, że obiekt "odrestaurowano w latach 1976-77 w czynie społecznym siłami funkcjonariuszy Zmotoryzowanych Oddziałów MO". Działobitnia czołowa, wysunięta najbardziej na wschód, ma kształt litery Ů. Jest ogrodzona, a ponadto dostępu do niej bronią gęste krzaki. Stoi zamknięta i niszczeje.
Działobitnia północna zachowała się w niewielkim fragmencie, ale to właśnie ona jest najbardziej wykorzystywana. Budynek został odnowiony, wymieniono dach. Mieści się tu "Sala tradycji", czyli pomieszczenie, gdzie odbywają się odprawy służbowe dla szerszego grona funkcjonariuszy. Malowidła na ścianach, wykonane przez jednego z policjantów, nawiązują do historii Powstania Listopadowego. Jest tu i Piotr Wysocki i żołnierze w mundurach z tamtej epoki.
Wszystkie trzy działobitnie oraz budynek koszar wpisane są w rejestrze zabytków m.st. Warszawy pod nr 835. Jednak poza fragmentem działobitni północnej te XIX-wieczne obiekty stoją puste i niszczeją. Wewnątrz panuje wilgoć i grzyb. W wielu miejscach odpada tynk. Czy nikt nie ma pomysłu na ich zagospodarowanie? Jako cenne zabytki architektury fortyfikacyjnej, mimo że są pamiątką po zaborcy, mogłyby się stać wielką atrakcją turystyczną Pragi. Warto tę szansę wykorzystać.
Joanna Kiwilszo
Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej