Bulimia i anoreksja(3)
W poszukiwaniu źródeł Jedzenie jest podstawową potrzebą człowieka. Polski socjolog - Jan Szczepański zwraca uwagę na fakt, że ze światem ludzie są powiązani przede wszystkim przewodem pokarmowym. Każdy kto przeżył głód wie jaka to męka i cierpienie. Głód wypiera wszystkie cele i ideały, rodzi potężny strach i egoizm, ponieważ zagraża życiu. Człowiek musi jeść, aby pracować, tworzyć, kochać. Musi jeść, aby żyć. Dlatego tak bardzo zadziwiają świat zaburzenia jedzenia, kiedy to młoda osoba dobrowolnie podejmuje decyzję o głodzeniu się, a pożywienie spostrzega jako zagrażające i wstrętne. Dlaczego w XXI wieku jesteśmy bezradni wobec chorób, które w straszny sposób niszczą organizmy i psychikę chorych, a w konsekwencji często doprowadzają do śmierci. Nadal trwają burzliwe dyskusje na temat etiologii zaburzeń odżywiania. Naukowcy wciąż poszukują przyczyn. Większość autorów przyznaje, że należy przyjąć wieloczynnikowy model etiologiczny, ze szczególnym uwzględnieniem czynników rodzinnych, indywidualnych i społeczno-kulturowych. Czynniki ryzyka występowania zaburzeń odżywiania szczególnie anoreksji: czynniki kulturowe: - ideał szczupłej sylwetki - społeczne oczekiwania atrakcyjności formułowane wobec kobiet czynniki rodzinne - przecenianie społecznych oczekiwań - relacje rodzinne, które utrudniają osiąganie autonomii w okresie dorastania - występowanie zaburzeń jedzenia w rodzinie czynniki indywidualne - zaburzony obraz siebie - silna potrzeba osiągnięć. Dokładniej przedstawia wymienione wyżej aspekty model Slade’a, ponieważ uwzględnia on fakt, że przy rozważaniach na temat anoreksji należy wziąć pod uwagę nie tylko wydarzenia poprzedzające zachorowanie, ale również zbadać konsekwencje wystąpienia objawów. Wyodrębnił on trzy typy czynników, które mają ogromne znaczenie w różnym czasie trwania choroby: predysponujące, wyzwalające, podtrzymujące. Do czynników predysponujących zaliczone zostały: - konflikty związane z uzyskaniem autonomii, nieprawidłowymi relacjami rodzinnymi i niepowodzeniami w kontaktach społecznych oraz uwarunkowania biologiczne. Czynniki wyzwalające określają czas wystąpienia choroby. Im, jako spustowym, przypisuje się często zbyt duże znaczenie. Mogą to być krytyczne uwagi znajomych lub rodziny na temat wyglądu, trudne sytuacje życiowe, utraty i separacje od rodziny. Czynniki podtrzymujące stanowią ostatnią grupę. Są to te czynniki, które mają wpływ na podtrzymywanie objawów i w znacznym stopniu utrudniają leczenie. Spośród nich wymienić można dolegliwości gastryczne (na przykład uczucie przesytu po zjedzeniu małej ilości jedzenia), zmiana pozycji pacjentki w rodzinie na centralną, zmniejszenie konfliktów rodzinnych lub małżeńskich, poczucie sukcesu i kontroli. Lekarze i terapeuci od lat pracujący z pacjentami cierpiącymi na anoreksję zwracają szczególną uwagę na rolę rodziny. Poza tym wyróżniają cechy charakterystyczne dla tych rodzin: uwikłanie, zmieszanie, nadopiekuńczość, sztywność, nieumiejętność rozwiązywania konfliktów i włączanie dziecka w konflikt rodziców. Rodziny bulimiczne (według rozmaitych badań) również wykazują pewne cechy wspólne. Najczęściej są to rodziny, w których panuje chaos. Nikt z jej członków nie czuje się tam dobrze i pewnie. Rodzice są przeważnie skłóceni, a dzieci wyrastają w napiętej atmosferze oskarżeń, porównań i awantur. Często spełniają role mediatorów, słuchaczy i powierników. Zakłócona jest komunikacja między członkami rodziny. W relacjach rodzic - dziecko brakuje szczerości i empatii. Poza tym rodzice osób cierpiących na bulimię mają trudności z rozwiązywaniem problemów, nie umieją poradzić sobie z życiem. Dlatego często uzależniają się od alkoholu czy też gier hazardowych; są wciąż zdenerwowani i rozchwiani emocjonalnie. Oczywiście dom rodzinny, w którym panuje taka atmosfera absolutnie nie daje oparcia, bezpieczeństwa. Dzieci nigdy nie wiedzą jak rodzice zareagują na ich zachowanie, ponieważ uzależnione jest to od ich chwilowego nastroju. Ponadto podobnie jak w rodzinach anorektycznych zewnętrzne granice rodziny są sztywne, a autonomia i możliwości rozdzielenia są bardzo ograniczone. Wszystkie wymienione powyżej czynniki sprzyjają występowaniu bulimii i anoreksji, ale niestety udowodnione naukowo przyczyny tych chorób nadal nie są znane. Cierpienie psychiczne towarzyszące zaburzeniom odżywiania osoby chore odczuwają niemal jako ból fizyczny. Umiejscowiony jest on w okolicy żołądka. Zwykle bulimiczki i anorektyczki charakteryzują go w ten sposób: „To wielka, głęboka pusta jama, która piecze...” „To taka emocjonalna pustka, dużo jej jest. Mam wrażenie, że wypełnia ona cały mój brzuch, a on staje się coraz większy. To boli. Mam ochotę wsadzić tam rękę i zacisnąć ten pusty balon...” „To trochę przypomina głód, ale ssanie jest o wiele bardziej dokuczliwe i bolesne. Jem, jem i nie mogę tego głodu zaspokoić, bo tak naprawdę to nie jest fizjologiczny głód, ale chyba taki.. uczuciowy...” Opisując w ten sposób cierpienie związane z zaburzeniami jedzenia łatwiej wyjaśnić i zrozumieć objawy choroby. Zarówno anorektycy jak i bulimicy próbują złagodzić wewnętrzny ból. Wybierają jednak różne sposoby. Osoba cierpiąca na anoreksję zaciska ssącą pustkę (odmawiając jednocześnie jedzenia). Bulimik zaś próbuje swą „emocjonalną dziurę” zapełnić (poprzez napady niekontrolowanego objadania się). Czym jednak naprawdę jest ta pustka? O jakich niedostatkach informuje? Może o braku miłości i ciepła? Może o lęku przed życiem i samodzielnością? Chorzy muszą nauczyć się je rozpoznawać i nazywać. Dopiero wtedy mogą zebrać brakujące elementy swojej osobowości (lub życia), poukładać jak puzzle w układance i wypełnić bolącą pustkę. Leczenie zaburzeń odżywiania Leczenie zaburzeń odżywiania jest bardzo trudne, długotrwałe i wymaga wiele wyrzeczeń i cierpliwości od wszystkich osób w nie zaangażowanych (pacjentów, ich rodzin, lekarzy i terapeutów). Najwięcej zależy oczywiście od samego pacjenta, ponieważ zarówno bulimia jak i anoreksja mają charakter uzależnień i dlatego niestety trzeba podjąć decyzję o zerwaniu z nałogiem. Chorzy często podejmują decyzję o leczeniu nie z własnego przekonania, ale pod presją rodziny. Niestety w wielu wypadkach (szczególnie jeżeli chodzi o anoreksje) nie można zwlekać z leczeniem i czekać na decyzję pacjentki. Mam wrażenie, że w naszym społeczeństwie wciąż wstydzimy się wizyt u psychiatry lub psychologa, nie mówiąc już o pobycie w szpitalu psychiatrycznym. Ale niestety zaburzenia jedzenia mają podłoże psychologiczne, chorzy często tracą kontrolę nad swoim życiem i postępowaniem i muszą być leczeni w ośrodkach psychiatrycznych. Każde zaburzenia jedzenia są właściwie inne i wymagają indywidualnego podejścia do osoby, dlatego i sposoby leczenia są różne. Przestrzegam przed różnymi „cudownymi metodami” leczenia zaburzeń odżywiania (jak na przykład akupunktura, hipnoza, masaże, uzdrawianie charyzmatyczne i itp.) Można oczywiście (jeżeli pacjent głęboko wierzy w sens takiego niekonwencjonalnego leczenia) stosować je jako elementy wspomagające właściwą terapię. Jednak radziłabym nie polegać na nich jako na leczeniu jedynym i ostatecznym. Najczęściej spotykane trudności w leczeniu pacjentek z anoreksją to: - zaburzony obraz ciała - niechęć do leczenia i brak motywacji - zły stan somatyczny (wyniszczenie organizmu, które sprawia, że najpierw trzeba chorej ratować życie na oddziałach internistycznych) - długi okres trwania choroby - depresja (niekiedy konieczne jest podanie pacjentce leków antydepresyjnych) - niechęć rodziców do psychoterapii rodzinnej - chaotyczne poszukiwanie pomocy przez rodziców (brak cierpliwości i lęk o życie córki może skłaniać mniej cierpliwych rodziców do częstej zmiany sposobu leczenia czy terapeuty) - brak zaufania ze strony rodziców (wyrażający się w bezradności ciągłej kontroli zachowań dziecka) - wzajemne obwinianie się członków rodziny - zbyt duża koncentracja na objawach, odciągająca leczenie od źródeł choroby. W przypadku bulimii do najczęściej wymienianych trudności podczas leczenia należą: - długi okres chorowania - przyzwyczajenie do chorobowych nawyków żywieniowych - zmienna motywacja do leczenia - brak wytrwałości w leczeniu - poczucie wstydu i winy - niechęć rodziny do współpracy i poruszania bolesnych spraw rodzinnych - lekceważenie problemów chorego przez bliskich, dawanie rad typu: „Po prostu weź się w garść i przestań wymiotować”, „Obiecaj nam i sobie, że będziesz normalnie jadła i tak zrób” - występowanie innych uzależnień towarzyszących bulimii (nadużywanie leków, narkotyków, alkoholu, kradzieże) - obawa przed pełnym odsłonięciem siebie, przed szczerością i zaufaniem terapeucie - nieszczerość i ukrywanie objawów - dolegliwości wynikające z długotrwałego przeczyszczania lub wymiotowania (zaparcia, wzdęcia, mdłości) Niewątpliwie pierwszym koniecznym krokiem jest wizyta u psychologa lub psychiatry. On z pewnością zdiagnozuje chorobę, oceni stopień jej zaawansowania i zagrożenia życia. W niektórych przypadkach wystarcza stały kontakt z lekarzem, pomoc rodziny i chorzy wracają do zdrowia. Tak zdarza się jednak przede wszystkim we wczesnym stadium choroby, gdy nie ma jeszcze dużego wychudzenia i osoba chora naprawdę chce się leczyć. Jest to najlepszy moment na podjęcie leczenia, bo wczesne rozpoczęcie leczenia daje najlepsze rokowania na pełny powrót do zdrowia. Oczywiście jest to również najmniej drastyczne rozwiązanie. Chory nie musi dokonywać nagłych zmian w swoim życiu (przerywać nauki, ewentualnie pracy). Podczas wizyt u terapeuty powoli poznaje siebie, uczy się radzić sobie z przykrymi emocjami (w sposób inny niż przez jedzenie). Pacjenci często zaprzyjaźniają się ze swoimi terapeutami i odwiedzają ich nawet kilka lat po powrocie do zdrowia. Najczęściej terapia indywidualna połączona jest z wizytami wszystkich członków rodziny (głównie rodziców). Nieraz po raz pierwszy w gabinecie specjalisty cała rodzina szczerze rozmawia o swoich problemach i uczuciach. Poza tym rodzice uczą się rozpoznawać chorobowe komunikaty swojego dziecka, poznają jego oczekiwania i lęki. Dzięki tej wiedzy łatwiej będą mogli mu pomoc w alce z chorobą. Jeżeli lekarz trafia na opór i widzi, że w domowych warunkach bardzo trudno osobie chorej się przełamać i zmienić chorobowe nawyki jedzeniowe kieruje ją do szpitala. Najlepiej jeżeli jest to oddział nerwic z pododdziałem zaburzeń odżywiania. Pacjenci nie muszą tam chodzić w pidżamach, otrzymują przepustki, dzięki którym mogą wychodzić na zakupy, do kina, do teatru lub po prostu na spacery. Otoczeni są opieką lekarską i terapeutyczną (leczenie prowadzone jest przez przygotowany do tego zespół interdyscyplinarny w skład którego wchodzą: psychiatrzy, interniści, psychologowie, dietetycy, pielęgniarki, terapeuci zajęciowi). Czas na oddziałach nerwic jest zorganizowany wokół działań i zajęć psychoterapeutycznych. Prowadzone są zajęcia grupowe: psychoterapia grupowa, psychorysunek, choreoterapia, muzykoterapia, gimnastyka, zajęcia relaksacyjne oraz indywidualne dostosowane do potrzeb pacjentów. Równolegle z poznawaniem siebie chory uczy się jeść i powraca do normalnych nawyków żywieniowych. Wiele czasu zajmuje także sport. Codziennie jest obowiązkowa gimnastyka i dwa razy w tygodniu zajęcia sportowe. Niestety czasami konieczne jest leczenie w szpitalu psychiatrycznym na oddziale zamkniętym. Tego właśnie najbardziej boją się zarówno chorzy jak i ich rodzice. Wiąże się to głównie z leczeniem zaawansowanej anoreksji, gdy osoba chora jest bardzo wychudzona, wyczerpana fizycznie i psychicznie, jej wyniki badań zagrażają życiu, a ona sama nie chce się leczyć. Przy dużym wychudzeniu opór i niechęć do leczenia wynikać może ze zmian metabolicznych, neurologicznych i hormonalnych, które zaburzają prawidłowe myślenie i odczuwanie. Czasami wiec rodzice podejmują decyzję za osobę chorą i umieszczają ją w szpitalu wbrew jej woli, bo to jest jedyny sposób na ratowanie jej życia. Tam zostaje zatrzymana aż do uzyskania prawidłowej wagi i skierowana na oddział nerwic, gdzie z kolei przeprowadzana jest psychoterapia. Na oddziale psychiatrycznym leczenie jest oparte na terapii behawioralnej. Mówiąc prościej jest to metoda kija i marchewki. Chory od razu zostaje dokładnie poinformowany przez lekarza o sposobie leczenia. Zawiera z nim pewien kontrakt. Przede wszystkim lekarz oblicza dolną granicę normy wagowej, którą pacjent musi uzyskać, aby zostać wypisanym ze szpitala. Poza tym na początku pozbawiony jest wszelkich przywilejów (telefony do domu, odwiedziny, oglądanie telewizji). Przybieranie na wadze gwarantuje nagradzanie i uzyskiwanie coraz większej swobody z przepustkami do domu włącznie. Wiele anorektyczek trafia również do szpitali (głównie na oddziały internistyczne, endokrynologiczne). Związane jest to z postępującym wyniszczeniem organizmu i niechęcią rodziców do leczenia córki na oddziałach psychiatrycznych. Osoby cierpiące na anoreksję wykazują niebywałą wytrzymałość i dlatego czasami rodzice zwlekają z umieszczeniem dziecka w szpitalu do ostatniej chwili. Niekiedy konieczne jest już bezpośrednie raptownie życia na oddziałach intensywnej opieki medycznej i karmienie dożylne. Im dłużej zwlekamy z leczeniem tym bardziej choroba niszczy organizm i psychikę pozostawiając czasami nieodwracalne zmiany) lub nawet doprowadzając do śmierci. Są również w klinikach nerwic oddziały dzienne, gdzie pacjenci uczestniczą w psychoterapii, ale nie integrują się w grupę odizolowaną od świata zewnętrznego i wieczorami wracają do domów. Do takiego ambulatoryjnego leczenia mogą być kierowani pacjenci, którzy nie utrącili wagi powyżej 30%, nie stosują środków przeczyszczających i odwadniających, ich stan fizyczny i psychiczny jest zadowalający i nie zagraża życiu, dysponują wsparciem i opieką ze strony rodziny, są zmotywowani do terapii i samodzielnie podjęli decyzję o leczeniu. Zarówno osoby cierpiące na zaburzenia jedzenia jak i ich bliscy często pytają o leki, „które leczą anoreksję i bulimię”. Niestety takich leków nie ma. Czasami (głównie w przypadku bulimii) wskazane jest stosowanie leków przeciwdepresyjnych wpływających na neuromediator mózgowy- serotoninę. Jednak leki może przepisać tylko specjalista dobrze znający historię choroby i pod jego kontrolą powinny być one przyjmowane. Pamiętajmy, że zaburzenia jedzenia mają charakter uzależnień, dlatego najbliżsi powinni być czuli, kochający, ale jednocześnie stanowczy i konsekwentni. Osoby cierpiące na anoreksję i bulimię bardzo często są tak zdominowane przez chorobę i lęki, że nie potrafią realnie ocenić sytuacji. Pomocy najlepiej szukać w najbliższym szpitalu psychiatrycznym na oddziale nerwic. Na tych oddziałach organizowane są też spotkania grup wsparcia dla anoreksji i bulimii (tzw. Grupy AB). Przyjeżdżają na nie osoby cierpiące na zaburzenia odżywiania lub te, które już sobie z tym poradziły. Wspólnie rozmawiają i dzielą się własnym doświadczeniem. Dziewczęta wspiera zawsze zespół lekarzy, pielęgniarek i psychologów, którzy chętnie odpowiadają na pytania i udzielają porad. Udział w spotkaniu takiej grupy jest bardzo dobrym krokiem dla osoby, która nie może jeszcze zdecydować się na leczenie. Zdarza się, że bardziej przekonujące od błagania rodziców i zdrowej argumentacji lekarzy okazują się szczere słowa osoby, która już uzyskała poprawę i potrafi być krytyczna wobec swoich problemów.
Beata Szurowska
|