Bliżej prostej?
Ostatnio, prawie w każdym wydaniu, pisaliśmy o problemach, zwłaszcza z budową pawilonu A2. Daleko jeszcze, by cieszyć się, że minęły, ale za parę dni zawiśnie już na nim wiecha: oddany zostanie stan surowy zamknięty wraz z instalacjami wewnętrznymi. Jednocześnie miasto zaakceptowało wstępną koncepcję budowy łącznika B2, co pozwoli na dużo lepszą komunikację między poszczególnymi budynkami. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, podpisano porozumienie, pozwalające na włączenie Szpitala Praskiego do systemu współpracującego z Krajowym Systemem Ratowniczo-Gaśniczeym, co ma ogromne, wielorakie znaczenie nie tylko dlatego, że będzie on stanowił zaplecze medyczne dla stadionu narodowego, ale i ze względu na jedyny na Mazowszu oddział ostrych zatruć, co umożliwi szybką interwencję nie tylko w razie ewentualnego zamachu, ale także awarii, takich jak np. wyciek amoniaku, chloru czy zatrucia czadem. Dlatego konieczne będzie zainstalowanie tzw. komory dekontaminacyjnej, pozwalającej na szybkie usuwanie środków toksycznych. Będzie ona umieszczona w budynku A2, a do wstępnego oczyszczenia używane będą specjalne NATO-wskie namioty, którymi dysponuje straż pożarna. Program jest rozległy i na pewno będziemy do niego wracać. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że dyrektor Obermeyer ma głowę pełną problemów. Parę dni temu prasę obiegła sensacja, że w izbie przyjęć zmarł bezdomny. I nie chodzi nawet o to, że pogotowie podobno przywiozło już zwłoki. Wywołało to jednak po raz kolejny dyskusję, co robić z pacjentami nieubezpieczonymi i bezdomnymi, którzy często wymagają nie tylko diagnostyki, ale także operacji czy nawet dializy i spędzają niekiedy w szpitalu długie tygodnie, automatycznie generując długi. Biuro Polityki Zdrowotnej nie chce tych kosztów pokrywać, a szpital - choć im pomoga - ma wystarczająco dużo długów. Dotyczy to zresztą wszystkich szpitali, Praskiego jednak szczególnie, ze względu na położenie. W skali roku chodzi o niebagatelne pieniądze - około miliona. Czy miasto nie może tych kosztów pokrywać tak, jak w przypadku kombatantów czy kobiet w ciąży? Te pytania pozostają bez odpowiedzi. Bardzo obciążający budżet szpitala jest weekendowy ostry dyżur urazowo-ortopedyczny. Dodatkowo trzeba przecież zapłacić lekarzom, pielęgniarkom, radiologom, gipsiarzom . W weekend przez dyżur przechodzi średnio 240 osób, a w zimie nawet 100 dziennie. Niedoszacowane są także inne koszty: dla izby przyjęć przyjmuje się 3 tys. zł dziennie, podczas gdy potrzeba co najmniej 10 tys. Znacznie podniosło też koszty zatrudnienie neurochirurgów, a w planie jest jeszcze zespół kardiochirurgów. Przecież pacjenta wymagającego ratującej życie i zdrowie operacji nie można przewozić od szpitala do szpitala, że może ktoś mu pomoże! W tym kontekście - nic nie ujmując kibicom i sportowi - wydają się absurdalne ciężkie miliony, które mają być wydane na stadion Legii... Biuro Polityki Społecznej odmówiło także wyłączenia detoksu z oddziału ostrych zatruć (jest wolne 400 m po byłej pralni, które pozwoliłyby wyłączyćten oddział z bryły szpitala), uzasadniając to, że w stolicy jest wystarczająca liczba tego rodzaju placówek. Najwyraźniej jednak tak nie jest, jeśli wciąż brakuje miejsc. Te plany łączą się bezpośrednio z planowanym zakupem (na co jest już zgoda) komory hiperbarycznej. Stanie ona na parterze budynku B2, gdyż jest bardzo ciężka (kilkadziesiąt ton). Optymistyczne jest jednak to, że Rada Warszawy przyznała szpitalowi prawie 30 mln zł na inwestycje: 25 mln na budynek i 5 mln na sprzęt, choć z Biurem Polityki Zdrowotnej wciąż trwa wymiana korespondencji, tak jak gdyby nie było powszechnie wiadomo, że wszystkie ceny idą w górę - sama krew zdrożała o 45 %. Mimo to wydaje się, że szpital powoli wychodzi na prostą.
(T)
|