W pracowni każdego artysty panuje pozorny nieład. Sztalugi z niedokończonym obrazem stoją pod oknem. Na stołach i
przystawkach piętrzą się wielkie arkusze papieru pokreślone grubymi liniami piórka, ołówka, węgla. Wszędzie
nadwerężone tubki z farbami różnych odcieni. Ściany pracowni podpierają obrazy ustawione na podłodze. Tutaj również
stoją niedokończoneramy, oczekujące na swe przeznaczenie. Na ścianach jakieś rysunki, miniatury. Z boku stoi
fotel i ni to biurko, ni stolik. Właśnie przy tym stoliku zastałem panią Annę Lisiewicz-Grundland, gdy zmagała
się z wykończeniem niewielkiego rysunku, gdy dobierała właściwe tło, wreszczie ramę dla całości.
Pani Anna jest artystką malarką. Od 1938 roku mieszka na Pradze. Urodziła się w Poznaniu. Wkrótce rodzice
przenieśli się do Warszawy. Osiedli na ulicy Grochowskiej. Od wielu lat pani Anna wraz z mężem i synem mieszka
na Pradze II w rejonie Placu Hallera. Tutaj ma także pracownię. Dodam tylko, że za przykładem wszystkich malarzy
- na poddaszu.
Pani Anna jest zakochana w krajobrazie polskim. Jej obrazy - olejne, akwarele czy rysunki, poświęcone są pejzażowi.
Ostatnio w ciągu dwóch miesięcy mieliśmy możność podziwiać jej prace w Bibliotece Publicznej, dokładniej w holu
tej placówki kulturalnej, przy ulicy Skoczylasa. Zgromadzno ponad 50 prac artystki. Obejrzeliśmy przepiękne
krajobrazy Mazowsza. Temu bowiem głównie tematowi była poświęcona wystawa. Począwszy od stycznia roku bieżącego
obrazy pani Anny obecne były na wielu wystawach. Przypomnę, że na pierwszej zorganizowanej w połowie stycznia
w urzędzie naszej dzielnicy pani Anna wystawiła kilka fotografii połączonych w cykl zatytułowany "Jesień w
Parku Praskim". Były to zdjęcia przetworzone komputerowo. Nie znaczy to, iż zrezygnowała z malarstwa. Po
prostu postanowiła - za namową syna, z zawodu informatyka, zapoznać się z grafiką komputerową. Obrazy, które
miałem możność oglądać są bardzo interesujące. Ale pani Anna nie porzuci klasycznych farb i pędzli, kredek
i ołówków. Mogliśmy się o tym przekonać oglądając jej obrazy wystawione wśród setki innych w sali Ratusza
na Targówku podczas wystawy poświęconej Karkonoszom. W tym roku brała udział w siedmiu wystawach w Warszawie
i Krakowie.
Pani Anna ukończyła studia malarskie na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplom z wyróżnieniem otrzymała w
1959 roku. Jest uczennica prof. Artura Nacht-Samborskiego na Wydziale Malarstwa. Gdy pytam, kiedy odkryła swoje
artystyczne powołanie, mówi, że od najmłodszych lat rysowała i malowała. Ale tak naprawdę nauczyła się rysować
będąc uczennicą liceum im. Marii Skłodowskiej-Curie na Saskiej Kępie. Wieczorami uczęszczała do prywatnej szkoły
prof. Kuźmińskiego przy ulicy Walecznych. Profesor wraz żoną prowadzili tutaj zajęcia plastyczne zarówno dla
młodzieży jak i osób starszych. Tutaj - wspomina pani Anna - otrzymała żelazne podstawy rysunku, tak iż nie
miała kłopotów z egzaminem na ASP. Ale co innego umiejętności, a co innego prawo do studiów wyższych. Przy
pierwszym podejściu nie dostała się do akademii z powodu małej liczby punktów (chodziło o punkty za pochodzenie
robotniczo-chłopskie, działalność polityczną,itd). Dopiero w roku następnym pokonała barierę i rozpoczęła
studia. Cały rok pracowała jako sekretarka nie zważając na fakt, iż musiała być w pracy na godzinę szóstą,
jadąc pierwszym tramwajem z Pragi na Mokotów. Nie zaniedbywała malarstwa. Kilka razy w tygodniu jeździła
do Grodziska Mazowieckiego, gdzie działało ognisko plastyczne prowadzone przez znakomitego artystę-plastyka
prof. Jana Skotnickiego i nie mniej uzdolnionego historyka sztuki Andrzeja Kossakowskiego.
W 1962 r. pani Anna bierze po raz pierwszy udział w Wystawie Debiutów zorganizowanej na Uniwersytecie
Warszawskim. Powoli, rok za rokiem powiększa się liczba wystaw na których znajdują się prace młodej malarki.
W 1972 r. uczestniczy w wystawie zatytułowanej "Artyści swojemu miastu", zorganizowanej w Warszawie. Lista
wystawianych prac jest obszerna, podobnie jak i spis wystaw. Oprócz Warszawy w tym i naszej Pragi, gdzie na
przykład w 1984 r. w nieistniejącej już galerii przy ulicy Brechta wystawia prace malarskie, ma liczne wystawy
w kraju i zagranicą. Ma szereg wystaw własnych, jak na przykład wystawę w Dubendorf w Niemczech w 1991 roku,
wystawy w Rosji, Czechach, Bułgarii, Szwecji, Finlandii i Kanadzie. Wszędzie obrazy pani Anny Lisiewicz-
Grundland wzbudzały i wzbudzają uznanie. W recenzjach specjalistów można przeczytać o niezwykłości jej
krajobrazów, o pięknie, w tym również pejzaży morskich.
Pani Anna jest m.in. członkiem Klubu Marynistów. Uczestniczy w dorocznych plenerach nadmorskich, na które
zjeżdżają nie tylko malarze, ale również pisarze i inni artyści dla których morze jest godne miłości. Pani
Anna jest członkiem Towarzystwa
Przyjaciół Pragi. Ma kilka odznaczeń, wśród których jest odznaka Zasłużonego Działacza Kultury i Złota
Odznaka Honorowa Za Zasługi dla Warszawy. Prace pani Anny znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie,
w muzeach Olsztyna, Płocka, Ostrołęki w Urzędzie Miasta st. Warszawy i wielu innych instytucjach, jak również
u osób prywatnych w kraju i zagranicą. Od dwóch bodaj lat namawiam panią Annę, aby zajęła się pejzażami naszej
Pragi, Targówka, Białołęki. Marzy się duża wystawa prac może nawet grupy artystów plastyków, którzy zdołaliby
oddać piękno naszej dzielnicy. Może nie sięgając wyłącznie do zaułków, do resztek zniszczonych domów, ale którzy
pokazaliby nowe zabudowania, nowe ulice, nowe parki i ogrody - tematów na pewno nie zabraknie. Pani Anna obiecuje,
że coś w tym zakresie zrobi. Kto wie czy nie z pomocą aparatu cyfrowego i komputera? Nie będę przecież
podpowiadał znakomitej artystce...
Pani Anna na początku naszego spotkania chwaliła się, że przed laty budowała Pragę II, czyli rejon, gdzie
obecnie mieszka. Opowiada mi o tym wydarzeniu z szelmowskim błyskiem w oczach. Po maturze szukała pracy.
Znalazła ogłoszenie oferujące pracę statystki w filmie. Zgłosiła się i została przyjęta. Wraz z dwiema
koleżankami - statystkami pracowała , jako tzw. trójka murarska na planie filmu "Przygoda na Mariensztacie".
A plan tego filmu znajdował się akurat na budowie osiedla Praga II. Reżyserem komedii był Leon Buczkowski,
a główną rolę odtwarzała Lidia Korsakówna. Pani Anna, piękna wówczas dziewczyna, jako murarka warszawska
spisała się bardzo dobrze. Na premierze filmu w styczniu 1954 roku musiała być dumna. Kto wie, czy nie
myślała o zawodzie aktorskim... Jednym słowem z tą budową Pragi II to oczywiście żart. Budowa była na
niby. Tyle, że wszystko odbywało się akurat w miejscu, gdzie obecnie mieszka pani Anna, a przedtem było
puste pole.
Tekst i foto Paweł Elsztein
Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej