|
Rada wielu
130 tysięcy Bieżące wydarzenia kampanii wyborczej aż proszą się, by o nich wspomnieć. Prawo i Sprawiedliwość nigdy dotąd nie uzyskało w regionie warszawskim więcej niż 30 tys. podpisów pod swoimi listami. Zbierając podpisy popierające kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego na Prezydenta RP przekroczyliśmy 130 tysięcy i ustanowiliśmy rekord wśród struktur PiS w kraju. A zajęło nam to połowę czasu, w którym podpisy zbierała PO. Nie jest to jednak zasługa struktur partii, ale naszych sympatyków i wszystkich tych obywateli, którzy w poczuciu odpowiedzialności za losy kraju poświęcili swój czas i energię tej akcji. Takich osób jest wiele. Do naszego komitetu w Białołęce chce przystąpić dwa razy tylu kandydatów, ilu obecnie członków liczy. Na naszych oczach powstaje ruch społeczny. Ruch ludzi, którym zależy. Którym nie jest obojętne, w jakim kierunku będzie podążała Polska. Bo w Polsce żyjemy i w niej będą żyć nasze dzieci. Na studiach uczono mnie, że nasz patriotyzm jest plemienny i emocjonalny. Że silnie przeżywamy zbiorowe uczucia i więź z naszym narodem, ale jesteśmy słabo związani z państwem. Że chętnie kibicujemy reprezentacji, ale nie dbamy o czystość ojczystego języka i oszukujemy na podatkach. Wydaje mi się, że tego samego uczyli chyba większość komentatorów medialnych. Owszem, częściowo to prawda. Czasem widzę w parku przy ul. Strumykowej młodą matkę przeklinającą, jak szewc. Mam ochotę zapytać, czy chce, aby jej dziecko jako pierwsze słowo zamiast "mama" powiedziała "ku...a". Sprawa podatków też się zgadza. Doświadczenia Polaków z nowoczesną organizacją państwową to przecież tylko zaborcy, Niemcy i Rosjanie z dwudziestoletnią zaledwie przerwą niepodległości. Obecne 20 lat nie było w stanie przełamać nieufności Polaków do państwa. Duża część urzędników zachowuje się zresztą nadal jak carscy czynownicy, a nie słudzy Rzeczypospolitej. Ale mając w sercach postaci takie, jak Władysław Stasiak, czy Sławomir Skrzypek, odzyskamy nasze państwo. |