Prosto z mostu

O zdobyciu czwartej władzy


Jednym ze skutków likwidacji gmin warszawskich jest rozkwit gazet lokalnych wydawanych przez urzędy dzielnic. Gdy dzielnice były gminami, dla burmistrza i radnych każdy grosz był ważny - wysokość dochodów i wydatków gminy była wartością obiektywną, którą przekroczyć można było tylko za cenę kredytu. Dziś wydatek na propagandę nawet kilkuset tysięcy złotych nie jest problemem - wystarczy, że burmistrz wytarguje dla dzielnicy większą kwotę z budżetu Warszawy.

Stefan Bratkowski kiedyś powiedział, że wielkość wspólnoty lokalnej, czyli gminy, jest określona możliwością utrzymania gazety lokalnej. Nie przewidział, że wybrane przez tę wspólnotę władze mogą wydawać urzędową gazetę za publiczne pieniądze, nie licząc się z kosztami. Według raportu stowarzyszenia "Obywatele dla Warszawy" na druk organów prasowych władz dzielnic miasto wyda w tym roku 1,78 mln zł, nie licząc kosztów etatów urzędników redagujących te gazety, co daje kolejny milion. Finansowane z budżetu miasta gazety są wydawane często na kredowym papierze, z mnóstwem kolorowych fotografii lokalnych oficjeli, na poziomie wydawniczym niewspółmiernie wysokim z rodzajem wydawnictwa. Zakłócając rynek ogłoszeń lokalnych, doprowadzają do upadku gazety niezależne, wydawane przez firmy prywatne.

Urzędowi redaktorzy arogancko akcentują swoją wyższość nad prywatnymi. Piszą z pogardą, iż niezależne gazety "robione są po dyletancku, co widać po wyglądzie, na bardzo marnym papierze, z artykułami pisanymi nierzadko przez zupełnych amatorów, z nastawieniem na tanią sensację i na ogłoszenia, które muszą przynosić zyski."

Lokalni politycy nie widzą nic niestosownego w tym, że "czwarta władza" wydawana jest przez urzędników. Gorzej, urzędowi redaktorzy uzasadniają wyższość oficjalnych organów nad niezależnymi gazetami zarzucając tym ostatnim grzech najcięższy: "ukazują się (...) z zadaniem zdyskredytowania dotychczasowej władzy!"

Wszystkie cytaty w tym felietonie pochodzą z artykułu w "Kurierze Wawerskim", wydawanym przez tamtejszy urząd dzielnicy. Autorem artykułu jest Andrzej Murat, rzecznik prasowy urzędu. Rzecznik lubi sobie z niezależnej prasy dobrodusznie pożartować: "dziennikarz straszy mieszkańców, że czeka ich śmierć w męczarniach od raka wywołanego azbestem, którego władza nie usuwa. Nie przeszkadza mu to w odwiedzaniu Wawra. Albo oszukał czytelników, albo sam lekkomyślnie naraża się na niechybną śmierć?"

Ta frywolność wynika z pewności siebie. Politycy samorządowi w Warszawie uważają, że odbili prasę lokalną z rąk obywateli.

Maciej Białecki
Stowarzyszenie "Obywatele dla Warszawy"

www.bialecki.net.pl
4882