Prosto z mostu
Jak głosować w polokracji? Polokracją nazwałem system partyjny, który się ukształtował w ostatnich latach w Polsce. Jego podstawową cechą jest podobieństwo partii politycznych nie do organizacji ludzi połączonych wspólnotą poglądów, lecz raczej do prywatnych firm reklamowych, zarządzanych autokratycznie przez liderów. Konserwuje ten system otoczenie prawne: wielomilionowe dotacje państwowe przekazywane do dyspozycji liderów oraz proporcjonalna ordynacja wyborcza oddająca prawo do układania list kandydatów centralnym aparatom partyjnym. Do powstania polokracji doprowadził splot okoliczności, począwszy od takiej, że partie po 1989 roku nie tworzyły się na podstawie podobieństwa poglądów (może z wyjątkiem niszowych UPR i PPS), lecz układów towarzyskich. Właśnie skończyła się najgorsza kadencja Sejmu III RP. Przyznali to nawet pośrednio bracia Kaczyńscy, doprowadzając parlament do skrócenia kadencji, pierwszy raz od czasów Lecha Wałęsy. Niezależnie od szczegółowych wyników wyborów, układ sił w nowym Sejmie nie będzie jednak znacząco odbiegał od obecnego. Jedyny jakościowo inny scenariusz: koalicja rządowa bez udziału PiS, może doprowadzić do paraliżu państwa, gdy Kaczyńscy będą mieli wystarczają liczbę posłów, by podtrzymywać prezydenckie weta ustaw sejmowych. I tak zatem niedużą szansę na nową jakość polityki zmniejsza dodatkowo przewidywanie, że w Sejmie po wyborach - po raz pierwszy w historii - spotkają się w większości te same osoby, które w poprzedniej kadencji doprowadziły do obecnej sytuacji. Przykładowo, w okręgu warszawskim na dziesięciu pierwszych miejscach list wyborczych trzech głównych partii jest 60 procent osób, które wcześniej były posłami (PO - 70 %, PiS - 70 %, LiD - 40 %). Dla porównania, w wyborach parlamentarnych w 2005 roku odsetek ten wynosił 27 procent (PO - 20 %, PiS - 40 %, SLD - 20 %). Wysokie miejsca na listach obiecali zapewne urzędującym posłom liderzy partyjni, w ten sposób przekonując ich do głosowanie za samorozwiązaniem. Dlatego zwracam się z prośbą do wszystkich, nawet do wyborców PiS, którzy nie czytają moich felietonów z powodu bolesnych objawów dysonansu poznawczego. Weźcie do ręki w niedzielę kartę do głosowania i zacznijcie przeglądać wybraną przez Was listę począwszy od, powiedzmy, jedenastego miejsca, decydując się w końcu na postawienie krzyżyka przy nazwisku umieszczonym przez partyjnych aparatczyków w dolnej, gorszej połowie listy. Tam znajdziecie kandydatów na posłów lepszego Sejmu. |