Jeszcze o prywatyzacji szpitali
Cichnie nagonka na lekarzy. Gdy okazało się, że ostatnie protesty pielęgniarek cieszą się poparciem większości społeczeństwa, Zbigniew Ziobro zapowiedział, że nie będzie więcej aresztowań inscenizowanych przed kamerami, a Jarosław Kaczyński postanowił wskazać nowego wroga publicznego. Premier poinformował, że rząd przygotowuje plan podwyżki podatków dla najbogatszych i zapowiedział w tej sprawie referendum. W głosowaniu wypowiemy się, czy chcemy, żeby najbogatszym - burżujom, kapitalistom i spekulantom - odebrać pieniądze, które następnie bracia Kaczyńscy przeznaczą na podwyżki dla pielęgniarek. "Być może w referendum pojawi się pytanie o prywatyzację służby zdrowia" - dodał mimochodem premier. Stwierdził przy tym autorytatywnie: "Prywatyzacja służby zdrowia nie jest rozwiązaniem, bo najwięcej pieniędzy na leczenie wydają ludzie starsi, kobiety w ciąży i dzieci. Bogaci i tak leczą się w prywatnej służbie zdrowia." Niedawno pisałem - na innych łamach - o sondażu, w którym aż 54 procent Polaków opowiedziało się przeciwko prywatyzacji szpitali. Ankietowani uważali zapewne, że są odpytywani z poglądu na odpłatność usług świadczonych przez szpital. Albo, co gorsza, uważali, że za usługi świadczone przez prywatną służbę zdrowia trzeba zapłacić. Ubolewałem, że po dziewięciu latach Polacy nie rozumieją, na czym polegała reforma służby zdrowia rządu Jerzego Buzka, rozdzielająca ubezpieczyciela od świadczeniodawcy. Tymczasem najwięcej mieszają liderzy PiS, strasząc wprowadzeniem opłat za leczenie w przypadku prywatyzacji. Rzeczywiście, Krzysztof Bukiel domaga się reformy obejmującej m. in. prywatyzację ZOZ-ów. Ma rację. W miastach, w których samorząd przeprowadził częściową choćby prywatyzację służby zdrowia, skutki były zbawienne dla pacjentów. Nijak się to ma do odpłatności za świadczenia. W dodatku, liderzy PiS, sami nie mając żadnej koncepcji, czynią zarzut lekarzom z posiadania postulatów reformy systemu. "Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy nadaje strajkowi ton polityczno-programowy" - grzmi marszałek Dorn. Nie popisuje się też merytorycznością lekarska kadra kierownicza. Władze warszawskiej Akademii Medycznej popierając strajkujących domagają się m.in. "radykalnego zwiększenia finansowania ze środków NFZ". A co to jest NFZ? Worek z naszymi składkami. Akademia domaga się więc radykalnej podwyżki obowiązkowej składki ubezpieczeniowej. No, Jarosław Kaczyński to przynajmniej przed podwyżkami chce referendum... |