Nie takie straszne spalanie
Z każdą formą działalności człowieka związany jest jakiś efekt uboczny. Każdy proces jest źródłem mniej lub bardziej kłopotliwej pozostałości zwanej odpadem. Czasem, celem pozbycia się niektórych odpadów, trzeba sięgać po technologie umożliwiające zmniejszenie objętości zbędnych materiałów, ich zobojętnienie pod kątem oddziaływania na środowisko, czy przemianę umożliwiającą inny sposób wykorzystania. Od czasu, gdy człowiek nauczył się korzystać z ognia, spalanie stało się najprostszą formą pozbywania się zbędnych pozostałości. Ponadto ogień dawał ciepło i był źródłem światła. Oczywiście, do momentu, kiedy coś było niewidoczne, nie stanowiło poznanego zagrożenia. Z czasem dostrzegliśmy różnego rodzaju substancje, zanieczyszczenia zagrażające naszej egzystencji- podjęliśmy próby ich usuwania i zapobiegania ich powstawaniu oraz oddziaływaniu na nasze środowisko. To, czego nie potrafiliśmy dostrzec, choć szkodliwe, nie wywoływało takiej reakcji, jak próby wprowadzenia do otoczenia jakiejś nieznanej, dla większości wręcz tajemniczej, lecz widocznej gołym okiem zmiany. Stąd - być może - przyzwolenie na funkcjonujące składowiska odpadów i niedostrzeganie potencjalnego zagrożenia. Wszelkie analizy wykazały, że składowanie jest najbardziej szkodliwą metodą pozbywania się odpadów. Dlatego Unia z taką determinacją wprowadza ograniczenia stosowania tej metody - nie dla kaprysu, lecz z punktu widzenia problemu zanieczyszczenia. Nie dość, że kurczy się drastycznie przestrzeń do składowania zbędnych materiałów, że faktycznie składowanie jest przerzucaniem ciężaru odpowiedzialności za środowisko na barki następnych pokoleń, to jeszcze z perspektywy efektu cieplarnianego i jego wpływu na zmiany klimatyczne i stan górnych warstw atmosfery ziemskiej, składowanie odpadów czynnych biologicznie jest znacząco gorsze niż poddawanie tych odpadów procesom przekształcania termicznego przy zachowaniu wszelkich wymaganych zabezpieczeń. Dioksyny towarzyszą człowiekowi od zarania dziejów. Jednak do niedawna nie zwracaliśmy na nie uwagi. Dziś mamy ostre normy emisyjne gwarantujące bezpieczeństwo ekologiczne i zmuszające potencjalnych inwestorów do budowy odpowiednich instalacji oczyszczających produkty procesu spalania. Te rygorystyczne przepisy powodują, że procesy spalania odpadów w spalarniach są w pełni bezpieczne, a ilość zanieczyszczeń pochodzących z przetwarzania odpadów jest bez porównania niższa niż w innych zakładach przemysłowych. Obrazowo ukazując problem, można by porównać zanieczyszczenia z rury wydechowej samochodu ciężarowego pokonującego dystans 10 km, z tymi z komina spalarni po spaleniu odpadów wytworzonych w ciągu miesiąca przez jednego, przeciętnego mieszkańca Warszawy. Powróćmy więc do tak lubianych składowisk śmieci. Ostatnia nowelizacja przepisów odnośnie kryteriów składowania odpadów wymusza teoretycznie ich segregację. Odpady wędrujące na składowiska nie mogą charakteryzować się walorami paliwowymi, bowiem palne frakcje powinny stanowić podstawę odzysku energii. Wielkość odzysku energii z odpadów ma stanowić zgodnie z planami UE jedno z kryteriów zaliczenia energii ze spalarni odpadów jako promowanej na rynku energii odnawialnej. Jak będzie w rzeczywistości, czas pokaże. Pozostałe odpady tak wytrwale odkładane na hałdy nie są jednak obojętne. Niektóre materiały ulegają w wyniku oddziaływania czynników biologicznych rozkładowi. Efektem przemian jest emisja gazowa oraz wypłukiwanie przez opady często toksycznych substancji. Dlatego wprowadzono cały szereg wymagań technicznych dla składowisk odpadów, mających na celu maksymalizację zabezpieczenia przed skażeniem wód podskórnych. Z atmosferą jest jednak gorzej. Zgubny i odczuwalny coraz bardziej efekt emisji dwutlenku węgla i innych gazowych związków, powodujących tzw. efekt cieplarniany spowodował wprowadzenie międzynarodowymi umowami wielu ograniczeń, a nawet limitów emisji CO2. Choć w głównej mierze ograniczenia odnoszą się do zakładów przemysłowych, to przyjrzyjmy się temu problemowi w odniesieniu do składowiska odpadów komunalnych na tle spalarni. Efektem spalania odpadów jest głównie dwutlenek węgla, zaś fermentacji odpadów na składowiskach biogaz (55% metanu i 45% dwutlenku węgla). Gazy te mają wpływ na tzw. efekt cieplarniany. Należy jednak podkreślić, że oddziaływanie metanu jest 60-krotnie większe niż CO2 w okresie 50 lat. Załóżmy więc, że podczas spalania z jednostki węgla uzyskuje się jednostkę dwutlenku węgla. Wówczas fermentacja składowiskowa odpadów przy prowadzonym odzysku biogazu będzie źródłem 2,8 razy większej ilości dwutlenku węgla, a bez odzysku biogazu 5,2 razy większej ilości dwutlenku węgla. Jak widać z powyższej analizy, wbrew ogólnie przyjętym przekonaniom spalanie odpadów ogranicza efekt cieplarniany w porównaniu do fermentacji odpadów na składowiskach. Ponadto produkcja energii elektrycznej, związana ze spalaniem odpadów, poprawia ogólny bilans energetyczny, zmniejszając zużycie kopalnych paliw. Jednak ze względu na koszty realizacji spalarni, metoda ta powinna być stosowana w systemach generujących duże ilości odpadów, o stosunkowo dużej ilości zanieczyszczeń, gdzie ograniczone jest stosowanie metod biologicznych oraz recyklingu materiałowego (zwłaszcza w dużych aglomeracjach miejskich). W tym wypadku zastosowanie bezpiecznego ekologicznie spalania wyselekcjonowanych materiałów, posiadających walory paliwa i umożliwiających odzysk dużej ilości energii pod różnymi postaciami, jest optymalne dla gospodarki odpadami. Analiza ekonomiczna wskazuje ponadto, że takie przedsięwzięcie w warunkach polskich może być rentowne. Dodatkowo zmniejsza ono ilość surowych odpadów składowanych na składowiskach, ogranicza emisje do atmosfery - zmniejsza efekt cieplarniany w odniesieniu do składowisk odpadów. Taka jest cała prawda o nowoczesnych metodach termicznych przetwarzania odpadów wg BAT, czyli najlepszej dostępnej techniki Jacek Kaznowski Platforma Obywatelska www.jacekkaznowski.pl |