Emocje
Komin zarzewiem dezinformacji Na budowie Zakładu Unieszkodliwiania Stałych Odpadów Komunalnych gościłem dość często i byłem chyba namolny i dociekliwy, bo nijak nie mogłem zdobyć egzemplarza dokumentacji zakładu. Zawsze coś stało na przeszkodzie. To tak jak z tym anegdotycznym przemarszem wojsk To wziął podwykonawca, to wyjęto akurat potrzebną mi część i gdzieś tam wypożyczono. Moje skargi trafiały na próżnię, ale jakoś sobie radziłem. Na nieszczęście Włocha, reprezentującego dostawcę technologii, jego krzyki mnie nie porażały. Przyjąłem podobna taktykę. Nie wiem, może był obrażony, lecz tylko ta forma komunikacji odnosiła efekt. Z początku cichł, lecz zaraz potem wybuchał uważając, że racja jest tylko po jego stronie. Pamiętam, jak w trakcie odbiorów przekonywał, że wybudował wspaniały obiekt i wszystko jest prima sort. Niestety, na pytanie, czy mogę jutro sprzęgać turbozespół z siecią zaniemówił, jakby mu coś w gardle stanęło. Czekała nas olbrzymia praca, nieprzespane noce, wymyślanie rozwiązań, które bez pieniędzy można by wdrożyć. Działanie w atmosferze napięcia, braku czasu, konieczności poradzenia sobie z czymś, czego nie opisano w dokumentacji, czego nie było w projekcie, czego nas nie nauczono podczas szkoleń, było na porządku dziennym- dodatkowo powalająca świadomość, że nikt nam nie pomoże, możemy polegać wyłącznie na własnej intuicji, wiedzy i pomysłowości. ZUSOK nie był kolejnym, powielanym według schematów przedsięwzięciem gospodarczym. To było takie eksperymentalne pomieszanie z poplątaniem wszystkiego, co mogło się przydać w obróbce śmieci. W jednym kociołku stłoczono różne technologie, różny poziom techniki, różne branże. To była elektrownia z zadatkami na elektrociepłownię, fabryka chemiczna dla obróbki wody, spalarnia odpadów, segregatornia i nigdzie wcześniej w Polsce nie stosowana instalacja do kompostowania odpadów. Wystarczy? Ależ nie. Była także instalacja do przetwarzania pyłów i innych odpadów procesowych na obojętny dla środowiska granulat. W zamyśle było także produkowanie materiałów budowlanych. Do tego dołożono również obowiązkowo węzeł do oczyszczania gazów spalinowych, filtr biologiczny jako element ekologiczny. Takie kilkanaście w jednym. Spalanie ...z ropą w tle Opanowanie tych wszystkich technologii, w krótkim czasie pozostawiono załodze. Brak środków nie pozwolił jednak na szkolenie na podobnych instalacjach. Musiałem wymyślić coś innego. Do czasu uzyskania niezbędnych uprawnień eksploatacyjnych, wymaganych prawem udało mi się pozyskać do nadzoru nad urządzeniami i szkolenia firmę, która uczestniczyła w procesie realizacji zakładu i znała jego tajemnice. Jednocześnie rozpocząłem poszukiwania sposobu na uzyskanie stosownych uprawnień dla załogi. Trzeba dodać, że trwały już wówczas próby eksploatacyjne poszczególnych urządzeń. Jak to zwykle bywa wyłaziły różne usterki, a tak zwana złośliwość rzeczy martwych nie miała granic. Zaczęły mi się śnić po nocach przerwane przewody, cieknące rury, walące się obmurza, alarmy itd., itp. To był przedsmak tego, co miało dopiero nadejść. Budowa to jedno, a życie to rzeczywistość, która wcale nie musi cieszyć. Uporczywe przekonywanie o konieczności zakupu każdego komputera, drukarki i argumentacja wobec dolegliwej skromności miejskiej kasy, że zbliża się zima więc lodówki są załodze "śmieciarni" niepotrzebne - wystarczy kanapki wystawić za okno - nie były rzadkością. Przynosiliśmy więc do zakładu własne odkurzacze, robiliśmy zrzutkę, by zakupić sprzęt, który miał nam ułatwić funkcjonowanie. Dlatego każda nowa zdobycz, zakup cieszył nas na tyle, że stawał się tematem godnym do zapisania w prowadzonej przeze mnie kronice. Do promocji zakładu przykładałem wielkie znaczenie. Irytowały ukazujące się tu i ówdzie wzmianki na temat podobno największego truciciela Warszawy, interwencje na temat rzekomego fetoru na Bemowie, bądź Bielanach pochodzących z komina spalarni na Targówku, wypisywanie bredni o "śmierdzących prezentach" dla stolicy. Zanim jeszcze zakład powstał, niechęć otoczenia już górowała nad argumentacją fachowców. Czarę goryczy przelała jedna z konferencji w której wziąłem udział, podczas której młodzieży szkolnej naukowiec tłumaczył, jak to w warszawskim zakładzie spala się odpady polewając je ropą, co urąga przepisom ochrony środowiska. Nie mogłem pozostać obojętny na tego rodzaju wywody. Nawiązałem kontakty z ośrodkami naukowymi w całej Polsce. Zaczęliśmy uczestniczyć w sympozjach w charakterze wykładowców. Zajrzeć do pieca ZUSOK zaczął wydawać raporty ekologiczne związane z jego działalnością, na wzór podobnych w Niemczech. Opracowaliśmy materiał opisujący technologię, przybliżający proces spalania odpadów i jego konsekwencje przeciętnemu czytelnikowi. Mając na względzie olbrzymie zainteresowanie zakładem ze strony zachodnioeuropejskich specjalistów, informator wyposażyliśmy również w tekst angielski. W internecie pojawiły się materiały dotyczące parametrów pracy naszego zakładu. Nawiązaliśmy również kontakty z samorządem osiedlowym reagując na jego zapytania, uczestnicząc w spotkaniach z mieszkańcami. Zaczęliśmy także organizować dni otwarte umożliwiając wszystkim chętnym zwiedzenie zakładu i zajrzenie do pieca. Możliwość osobistego sprawdzenia prawidłowości działania urządzeń na miejscu, przekonania się, że spalanie odpadów jest bezpieczne, jest prowadzone przez fachowców było bardzo ważnym elementem budowania wizerunku firmy. Na naszych stronach internetowych opublikowaliśmy także nazwiska osób odpowiedzialnych za prawidłowe funkcjonowanie instalacji. We współpracy z Politechniką Warszawską zorganizowałem sympozjum poświęcone gospodarce odpadami, które wrosło w kalendarz corocznych imprez w Warszawie. Wystąpiłem także z wykładami dla środowiska naukowego, odkrywając prawdziwe oblicze technologii przekształcania termicznego odpadów. Aby trzymać rękę na pulsie zmian w polskim prawodawstwie, zainicjowałem wraz ze specjalistami z całej Polski powołanie do życia stowarzyszenia: Przekształcanie termiczne Klub 0,1 które miało upowszechniać prawdę o nowoczesnych technologiach przetwarzania odpadów. Byłem współautorem listu otwartego do posłów, odnoszącego się do polskiej rzeczywistości w gospodarce odpadami. ZUSOK stał się w efekcie ofiarą systemu, zachowawczego sposobu myślenia o śmieciach tylko w kategoriach zysku. Jacek Kaznowski Jacek Kaznowski |