Kogel mogel

Kraj

Czas biegnie szybko. Wydarzenia gonią wydarzenia. Rządowi stuknęło już sto dni. W ciągu tego czasu rząd coś przyjął i skierował do Sejmu. Wzbogacił się także o wicepremier Zytę Gilowską, do niedawna gwiazdę PO, zdezawuowaną przez swoje środowisko za nepotyzm. PiS-owi to nie przeszkadza. PiS bierze jak leci. Alians z LPR i Samoobroną, w co powątpiewałem, stał się faktem, z ciekawością oczekuję na owoce kadrowe tego związku.

Premier odwołał dwóch ministrów i sam siedzi na dwóch stołkach. W Krajowej Radzie Sądownictwa wylądowały dwie osoby z problemami prawnymi. Krajową Radę Radiofonii i Telewizji powołano w składzie, który pozostawia wiele do życzenia. W ramach PiS-owskiego „Taniego Państwa” obrodziło nam jak nigdy w wiceministrów. Miłe złego początki. Największym sukcesem premiera w sławetnym okresie stu dni jest chyba to, że został dziadkiem, a jego wnuk załapie się na becikowe.

Jedno, co premier robi perfekcyjnie to dba o tak zwany PR (public relations), kiedyś zwano to propagandą. Premier jest obecny wszędzie, ostatnio pojechał nawet dopingować nasza ekipę na olimpiadę do Turynu. W kontekście wszechobecnego premiera przypomina mi się dowcip o lodówce, sprawdziłem, w mojej jeszcze go nie ma. Problem z lodówką ma omc (o mało co) premier z Krakowa J. M. Rokita, ostatnio znalazł tam telewizor.

Niedługo swoją studniówkę będzie obchodził prezydent. Ten na olimpiadę nie pojechał. Obrzydliwym mu jest chyba naśladowanie Kwaśniewskiego, który sportem interesował się autentycznie. W tym czasie prezydent odbył dwie wizyty zagraniczne: pierwszą w Watykanie, drugą w USA oraz zaliczył jedno chorobowe. W sprawach krajowych prezydent - mimo apeli opinii publicznej - raczej niechętnie się wypowiada, pozostawiając to swojemu bliźniakowi. Ten ostatni, zapewne z okazji studniówki brata, szykuje premierowi prezent w postaci dziesiątek kandydatów na różnorodne stanowiska. Oby nie takich jak szef ARiMR w Kielcach, którego dwa dni po nominacji ze względu na ujawnione przekręty zmuszono do rezygnacji.

Województwo

Przykłady z centrali szybko idą w dół. Świeżo mianowany wicemarszałek województwa mazowieckiego Kotowski (oczywiście z PiS), pewien własnej bezkarności pozwolił sobie na załatwienie kolegom z Ostrołęki, gdzie do niedawna był przewodniczącym rady miasta, niebotyczną jak na warunki mazowieckie dotację w wysokości 24 tysięcy złotych na zakup koncertu zespołu Golec uOrkiestra. Zespół zagrał na balu, gdzie bawiła się cała PiS-owska elita na czele z wiceministrem SWiA Czartoryskim. Bal miał charakter charytatywny, lecz zebrano na nim mniej środków niż wynosiło honorarium kapeli. Do dziś, mimo mej ostrej reprymendy na sesji województwa zapewne wicemarszałek Kotowski nie rozumie niestosowności swoich działań oraz nie dociera do niego fakt, że naruszył pewne samorządowe standardy.

Po aliansach na górze zatrzeszczała koalicja na Mazowszu. Działacze PiS i LPR od dawna bokiem patrzący na swojego koalicjanta z PO, wycięli ich człowieka, mojego sympatycznego sąsiada ze strony Maćka Białeckiego jako kandydata województwa do komisji konkursowej, która ma wybierać przyszłego mazowieckiego kuratora oświaty. Wybrany został - oprócz uzgodnionego w koalicji przedstawiciela PiS - kandydat z Samoobrony, czyli osoba spoza wojewódzkiej koalicji. Przy okazji przepadła także moja kandydatura jako lidera opozycji, czemu się specjalnie przy tych układach w Sejmiku nie dziwię. Drzewiej na Mazowszu bywało jednak, że przy takich głosowaniach wybierano jednego kandydata z koalicji i jednego z opozycji. Cóż, takie obecnie obyczaje.

Warszawa

Tak jak przewidywałem, PiS dopiął swego. Kuglowano terminami, przekładano i zrywano sesje miasta, aby nie dopuścić do przedterminowych wyborów prezydenta Warszawy. Cel osiągnięto. Mamy KOMISARZA, który będzie rządził Warszawą co najmniej do października. To już kolejny komisarz w krótkiej historii odrodzonego samorządu. Pierwszych dwóch zaordynował Gminie Centrum premier Buzek, stojący na czele rządu AWS. Wkrótce rząd ten, jak i cała partia, przeszli do historii. Teraz stojący na czele rządu PiS premier Marcinkiewicz czyni to samo. Jedna z polskich mądrości ludowych mówi, że historia lubi się powtarzać i nie jest to niemożliwe. Komisarz KOCHALSKI, zapamiętajmy to nazwisko, ostatnia nadzieja PiS w Warszawie stoi przed niezwykle trudnym zadaniem. Nie może bowiem zrzucić wszystkich nie rozwiązanych problemów stolicy, które zastał, na swojego poprzednika. Jemu bowiem, jak nikomu innemu, nie wypada obciążać za nieudolność obecnego prezydenta RP, a byłego prezydenta Warszawy - swojego promotora.

Propaganda sukcesu musi trwać

Powołanie komisarza, który mógł działać już miesiąc wcześniej, zakończy w stolicy okres niepewności, co do podejmowanych po 22 grudnia 2005 roku decyzji. Uruchomi wreszcie między innymi możliwość odbywania corocznych zebrań wspólnot mieszkaniowych. Będzie mógł komisarz bowiem wreszcie desygnować przedstawicieli miasta na zebrania wspólnot mieszkaniowych, bez obawy podważenia decyzji tych zgromadzeń. Wspólnoty mieszkaniowe i ich zarządzanie to jeden z nie do końca rozwiązanych palących problemów stolicy. Wszystkim zarządom i członkom wspólnot, którzy wybierają się na zebrania polecam lekturę ustaw o własności lokali - tekst jednolity (Dz. U. 2000 Nr 80 poz. 903), o utrzymaniu czystości i porządku w gminach - tekst jednolity (Dz. U. 2005 Nr 36 poz. 2008) i prawo budowlane - tekst jednolity (Dz. U. 2003 Nr 207 poz. 2016).

Ponownie kraj

Wiele spraw wyjaśni się w drugiej połowie lutego. Wtedy przekonamy się, czy LPR i Samoobrona rzeczywiście ugięły się przed PiS–em, czy też był to jedynie manewr taktyczny, mający nie dopuścić do rozwiązania parlamentu przez prezydenta z powodu nieprzyjęcia budżetu w konstytucyjnym terminie i rozpisania przedterminowych wyborów. Czas prezydenta upływa 15 lutego. Po tej dacie mogą rozpocząć się nowe harce. Targi o stanowiska, o kształt ustaw i wpływy polityków. Wszystko to może doprowadzić do dymisji rządu i przedterminowych wyborów na jesieni, być może połączonych z wyborami samorządowymi. To jeden z możliwych wariantów. Jest także wiele innych, których dziś nikt nie jest w stanie przewidzieć. Najgorszy z nich to trwanie przez cztery lata tego układu wstrząsanego wzajemnymi animozjami, psującego gospodarkę, zwiększającego deficyt budżetowy jak za AWS. Po nich przyjdą inni i niekoniecznie z PO, którzy będą musieli uporać się z tym całym bałaganem i ponownie, jak rząd Millera, zapłacą za konieczne cięcia budżetowe. Karuzela dziejów.

A na Pradze cisza. Co zamarzło, a naturalnie nie odmarzło, jest nadal zamrożone mimo starań służb ZGN. Przewodniczący rady ani myśli o zwołaniu sesji, bo nie ma o czym debatować. Zebrała się za to komisja budżetu i desygnowała na przewodniczącą niedawno odwołaną bez przyczyny z tej funkcji radną Alicję Dąbrowską z PO. Ciekawe, co zrobi rada.

PS. Panie burmistrzu, społeczność praska dziękuje za otwarcie studni oligoceńskiej przy Kowelskiej.


Ireneusz Tondera
radny woj. mazowieckiego
przewodniczący klubu
radnych SLD
9400