Prosto z mostu
Afera płotowa Mamy kolejną aferę. Wyszło na jaw, że Stadion Narodowy wraz z terenem wokół niego ma być otoczony płotem. Najbardziej zaskoczone były władze miasta: "Zdumiało to władze Warszawy" - to cytat z "Gazety Wyborczej", której akcja sprawiła, iż w niemal trzy lata po tym, jak inwestor złożył u wojewody projekt budowlany i dokumenty niezbędne do wydania pozwolenia na budowę Stadionu, ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz postanowiła zadziałać, by powstrzymać budowę płotu. Powtórzę: w tym samym budynku przy Placu Bankowym 3/5, w którym urzęduje pani prezydent wraz ze swym zastępcą do spraw inwestycji i koordynacji przygotowań do mistrzostw Euro 2012 Jackiem Wojciechowiczem, od czerwca 2008 r. znajduje się pełna dokumentacja budowlana Stadionu Narodowego, zawierająca m.in. opis przedmiotowego płotu. W tym czasie nikomu z władz miasta projekt płotu nie przeszkadzał - nie śmiem pomyśleć, że nikt do tej dokumentacji nie zajrzał... I nagle mamy aferę. Gazeta, znana z sympatii do Platformy Obywatelskiej oraz z zaciekłej walki z grodzeniem nieruchomości w Warszawie, dowiedziała się o płocie i poświęciła mu interwencyjny artykuł na pierwszej stronie swojego dodatku stołecznego. Ogrodzony płotem Stadion Narodowy został w nim porównany do stadionów, na których junta Pinocheta więziła przeciwników politycznych. Reakcja była natychmiastowa: pani prezydent wstrzymała procedurę sporządzania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego okolic Stadionu, aby wpisać doń zakaz stawiania płotów wokół stadionu. Nic to, że w ten sposób opóźni wejście planu w życie o wiele miesięcy. Płotu ma nie być, i basta. Cała afera to wiele hałasu o nic. Płot ma posiadać dwadzieścia bram, otwartych przez cały dzień. Podobnie ogrodzonych jest wiele parków w Warszawie i na pewno nie będzie on przeszkodą dla spacerowiczów. Aferą powinno się natomiast nazwać kompletne fiasko warszawskich przygotowań do Euro 2012. W stolicy powstanie tylko stadion, budowany przez spółkę Skarbu Państwa, na szczęście niezależną od Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nie będzie nowych ulic dojazdowych wokół stadionu, nie będzie prowadzącej do niego drugiej linii metra, nie zostanie zagospodarowany należący do miasta teren wokół stadionu. Nie zostanie też zagospodarowany Plac Defilad, na którym dla tych, którzy mecze chcą oglądać na telebimach, ma zostać ulokowana tzw. strefa kibica. Na pociechę zbudowano na Placu Defilad pierwszy od 1955 r. budynek publiczny - zaplecze budowlane drugiej linii metra. Ogromny, piętrowy barak, jeszcze brzydszy niż stojąca uprzednio w tym samym miejscu blaszana hala targowa KDT. |