Wybory, wybory ...

Dwie rundy tegorocznego maratonu przy urnach mamy już za sobą. Obywatele III RP zgodnie z przewidywaniami sondażowymi zapewnili zwycięstwo w zmaganiach parlamentarnych PiS i PO. Z pierwszej rundy rywalizacji prezydenckiej zwycięsko wyszli Prezydent bez imienia Tusk oraz bliźniak lidera PiS. Brat faceta, który nie chce być premierem po, to by jego bliźniak został Prezydentem IV RP i porzucił funkcję prezydenta Warszawy, która najwyraźniej mu zbrzydła. Można to nazwać poświęceniem, można nazwać zimną kalkulacją. Prezydent RP zgodnie z konstytucją jest praktycznie nieusuwalny. Premier i rząd są natomiast zakładnikiem układu politycznego, który za nimi stoi. Niezaprzeczalnym faktem jest także to, iż prezydent ze zwycięskiej partii w olbrzymi sposób wzmocni jej pozycję w przyszłej koalicji PO-PiS-u. Prezydent ma bowiem możliwość wetowania ustaw niewygodnych dla swojej formacji.

Druga tura wyborów już za kilka dni, a więc atmosfera pomiędzy przyszłymi koalicjantami będzie się jeszcze bardziej zagęszczać. Tak czy siak będzie "kaczyzm" w wersji konserwatywnej bądź liberalnego mcdonaldyzmu.

W najbliższych dniach rozpoczną się pierwsze posiedzenia Sejmu i Senatu obecnej kadencji, które muszą się ukonstytuować, czyli wybrać marszałka i wicemarszałków oraz powołać przewodniczących komisji senackich i sejmowych. Swoje expose wygłosi także kandydat na premiera Kazimierz Marcinkiewicz, o ile wicepremier Rokita mu na to pozwoli.

Na razie opinia publiczna obserwuje męską przyjaźń obydwu kandydatów do fotela prezydenckiego oraz ich sztabów wyborczych, które wykorzystują każdą sposobność, aby przysolić konkurencji. PO z lubością i słusznie wyciąga na światło dzienne wszystkie potknięcia Lecha Kaczyńskiego na funkcji prezydenta stolicy (wreszcie ktoś o tym pisze). Mój sąsiad ze strony NGP Maciej Białecki wydał nawet książkę poświęconą "dokonaniom" pana prezydenta w Warszawie.

PiS, jak może, pokazuje dalekosiężne i wizjonerskie plany naszego włodarza odnośnie stolicy w publikacji wydanej na koszt miasta "Strategia rozwoju m.st. Warszawy do 2020 roku". Z ciekawością zagłębiłem się w ten dokument, by być świadomym, co pan prezydent proponuje dla prawobrzeżnej Warszawy. Konkretów nie znalazłem, powtórzone zostało to, co przez trzy lata przewijało się w prasie.

- modernizacja oczyszczalni Czajka – protesty okolicznych mieszkańców

- cztery nowe mosty - jak na razie nie wybrano oferentów na pierwszy, Północny

- rewitalizacja Pragi – powoli idzie, ale tylko dzięki naciskom społecznym

- Wiślany Park Przyrodniczy – w ramach koncepcji zagospodarowania terenów nad Wisłą - ładnie brzmiąca nowość

- zabudowa Portu Praskiego – teren prywatny, pytanie, co na to właściciel

- modernizacja Stadionu Dziesięciolecia – teren rządowy, co z kupcami.


A ponadto w strategii mowa jest o wszystkim, co mile może łechtać uszy warszawiaków:


- Poprawa poziomu usług publicznych, w tym oświaty, kultury, sportu opieki zdrowotnej i pomocy społecznej

- Zwiększenie porządku i bezpieczeństwa publicznego

- Wspieranie budownictwa mieszkaniowego oraz remonty istniejących budynków

- Poprawa stanu środowiska przyrodniczego

- Poprawa transportu publicznego

- Zwiększenie atrakcyjności Warszawy dla mieszkańców i turystów

- Aktywizacja społeczności lokalnych i organizacji pozarządowych

- Poprawa komunikacji wewnętrznej.

Chciałbym wierzyć, że wszystkie te idee i zamiary do 2020 roku będą zrealizowane. Jak na razie, Warszawa nie ma planów zagospodarowania przestrzennego, które na trwałe zapisałyby te zadania, a to w znakomity sposób utrudni ich realizację. Papier przyjmie wszystko, a rzeczywistość skrzeczy. Przypomina mi się zasłyszane powiedzenie "nikt wam tyle nie da, co ja wam obiecam". W związku z tym nie będę dziś po raz kolejny przypominał zamierzeń inwestycyjnych prezydenta Kaczyńskiego, które miały być już realizowane, ale jak zwykle mu nie wyszło.

Mimo wyborów administracja prezydencka działa i wykazuje jednak nadal inicjatywę w zakresie centralizacji różnych dziedzin życia społecznego. Bez echa przeszło powołanie Miejskiego Zespołu Żłobków i wyjęcie tych zadań z kompetencji dzielnic. Dziś podejmowana jest próba centralizacji zarządzania warszawskimi obiektami sportowymi w ramach kolejnej czapy administracyjnej, która zowie się Warszawski Ośrodek Sportu i Rekreacji. W założeniach WOSiR ma przejąć majątek likwidowanych od 1 stycznia przyszłego roku OSIR-ów i DOSiR-ów z całej Warszawy. Będzie zarządzał, prowadził działalność sportową, sprawował funkcje inwestorskie nad całą bazą sportową będącą własnością m.st. Warszawy - czytamy w uzasadnieniu do projektu uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy w tej sprawie. Prawda jest taka, że kolejny zakres kompetencji dzielnic chce przejąć miasto. Moim zdaniem, jest to kolejny krok na drodze do ograniczania ich działalności, a w przyszłości do ich likwidacji.

Wracając na praskie podwórko, pytam po raz kolejny, co z budową hali sportowej przy szkole na Kowieńskiej. Przetarg zakończono 16 sierpnia. Do dziś nie zawarto umowy z wykonawcą, podobnie jak w przypadku nadbudowy piętra w placówce przy Jagiellońskiej 7. Ireneusz Tondera radny woj. mazowieckiego przewodniczący klubu radnych SLD

K.

7309